Moje plany, żeby nigdy więcej go nie spotkać legły w
gruzach. Tak cholernie bałam się odezwać, ruszyć, czy cokolwiek, ale musiałam
to zrobić. Nie pozwolę sobą pomiatać.
-Dlaczego po prostu nie odpuścisz?! - wyparowałam przez
zęby. Zacisnął mocno szczękę. Nie spodobał mu się mój ton, ale mam to gdzieś.
Jego oczy pociemniały i trochę mocniej ścisnął moje ramiona.
-BO.NIE.MOGĘ. - odparł jadowicie. Mimo złości, która ze mnie
emanowała, powstrzymywałam się od krzyku.
-Dlaczego nie możesz? Wytłumacz mi to. - rzuciłam i wyrwałam
się z jego uścisku, po czym skrzyżowałam ręce na piersi. Wypuścił głośno
powietrze z płuc i zrezygnowany wbił dłonie w kieszenie swoich spodni.
-Nie mogę i już. - powiedział nieco łagodniej. Prychnęłam i
wywróciłam oczami.
-To nie jest wytłumaczenie. - pokręciłam głową. Przeczesał
dłonią swoje brązowe włosy i wymamrotał coś pod nosem.
-Nie będę ci się, kurwa, z niczego tłumaczył. - syknął. O,
jaka nagła zmiana nastroju.
-To nie. - fuknęłam i chciałam odejść, ale on chwycił mnie
za nadgarstki i odwrócił w swoją stronę.
-O co ci chodzi? - spytał, patrząc głęboko w moje oczy.
-Raczej, o co tobie chodzi, do cholery! - odparowałam.
Zmarszczył czoło.
-Channel, nie wkurwiaj mnie. - warknął.
-Daj mi spokój! - krzyknęłam. Wyrwałam mu się i wróciłam do
Ari, która w najlepsze gadała z Niallem.
-Co jest? - spytała, kiedy pociągnęłam ją za rękę.
-Po prostu chodź. - wymamrotałam. Nie chciałam się wyżywać
na niej, przez tego matoła.
Siedziałam właśnie na ostatniej lekcji. Zostało tylko 5
minut, więc strasznie się wierciłam. Już nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdę z
tego przeklętego budynku.
Od rannego incydentu z Liamem, wszyscy się jakoś dziwnie na
mnie gapią, a szczególnie te lafiryndy, których tak nienawidzę.
Już miałam sprawdzać godzinę, gdy nagle rozległ się głośny
dzwonek.
-Zbawienie. - mruknęłam pod nosem. Wpakowałam książki do
torby i opuściłam klasę. Ruszyłam korytarzem i znów te znienawidzone
spojrzenia. Och, no proszę! O co Wam chodzi?!
-Nel! - usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam
tę rudą małpę. Ugh...
-Czego? - warknęłam. Uśmiechnęła się szeroko i zatrzepotała
swoimi przesadnie długimi rzęsami. Boże... miała tyle tapety na ryju, że aż mi
się niedobrze zrobiło.
-Czy wiesz, z kim się spotykasz? - spytała. Uniosłam brwi do
góry i skrzyżowała ręce na piersi.
-Co ci do tego? - wyparowałam bez entuzjazmu.
-Chciałam cię tylko ostrzec. Oni są niebezpieczni. -
powiedziała i przerzuciła swoje rude, kręcone włosy na jedną stronę.
-Po pierwsze - nie spotykam się z żadnym z nich, a po drugie
- to nie twój interes. - odparowałam. Nagle (nie wiadomo skąd) obok mnie
pojawiła się Aria.
-Judy, daruj sobie. - warknęła, a ja uśmiechnęłam się pod
nosem.
-Chciałam pomóc. - rzuciła niewinnie. Prychnęłam pod nosem.
Serio, jesteś aż tak głupia?
-I tak nie masz u nich szans. - powiedziała zadowolona Ari.
Tamta tylko fuknęła i odeszła.
-Brawa. - skomplementowałam moją przyjaciółkę i przybiłam z
nią piątkę.
-Dziękuję. - odparła, szeroko się uśmiechając. Wzięłam ją
pod rękę i razem wyszłyśmy ze szkoły.
Z racji tego, że nie miałam nic ciekawego do roboty,
postanowiłam wyjść na spacer.
Przechadzając się ulicami Londynu, myślałam o tym przeklętym
chłopaku. O tym przeklętym, przystojnym chłopaku. Nie wiem, co w nim takiego
było, ale mnie do niego ciągnęło. Sama świadomość tego, że ma mocny charakter
bardzo mnie kręciła, ale mimo to, nie mogłam sobie na nic pozwolić. Był
niebezpieczny. Nie wiedziałam, co robił, ale widziałam, że powinnam się trzymać
od niego z daleka.
Właśnie wychodziłam z parku, kiedy poczułam, że na kogoś
wpadłam.
-Przepraszam... - zaczęłam i podniosłam głowę. To był Brian.
Miał łagodny wyraz twarzy, mimo tego, że prawie go przewróciłam. Uśmiechnął
się. Ugh.. zrobiło mi się niedobrze.
-Jest okay. - powiedział, jak gdyby nigdy nic.
-To... ja już pójdę. - szepnęłam prawie niesłyszalnie i
zaczęłam odchodzić, ale mnie zatrzymał.
-Poczekaj. - powiedział i złapał mój nadgarstek. Natychmiast
mu się wyrwałam. Uniósł brwi do góry.
-Czego chcesz? - warknęłam. Tryb : wkurwiona Channel -
włączony.
-Chciałem cię przeprosić. - powiedział ze... smutkiem? Ha,
dobre sobie.
-Mogłeś wtedy o tym pomyśleć. - rzuciłam beznamiętnie i
skrzyżowałam ręce na piersi.
-To była... jednorazowa przygoda. - powiedział z trudem.
Miałam ochotę dać mu z liścia.
-Ale zepsuła coś, co budowaliśmy prze 1,5 roku, idioto! -
wykrzyczałam mu w twarz. Znów byłam na granicach wytrzymałości. Łzy zbierały
się w moich oczach.
-Ja.. ja nie chciałem. - szepnął przepraszająco.
Uśmiechnęłam się kpiąco. Odwróciłam głowę i szybko starłam z policzka łzy.
-To już nieaktualne. - powiedziałam i starałam się ukryć
powracający ból.
-Nel, ja... przepraszam. Kocham cię. - szeptał. Przyciągnął
moje ciało do swojego. Przez chwilę myślałam, żeby mu wybaczyć. Może na prawdę
tego nie chciał? Ochh.. jakaś Ty głupia, Nel!
-Nie! - krzyknęłam i odepchnęłam go od siebie. -Zostaw mnie!
- znów krzyknęłam, a łzy ciekły po moich policzkach. -Nie ma NAS! Już NIGDY nie
będzie! - wrzeszczałam, jak nigdy dotąd. On stał i starał się mnie przytulić. W
końcu nie wytrzymałam i wymierzyłam siarczysty policzek. Syknął z bólu i mocno
chwycił moje ramiona.
-Posłuchaj mnie, suko. -warknął. - Uważaj na to co robisz.
Liama wiecznie przy tobie nie będzie. - mówił z jadem w głosie. Znów mu się
wyrwałam.
-Jesteś zwykłym dupkiem! Zostaw mnie w spokoju! -
wyparowałam. Wymierzyłam kolanem w jego krocze i zadałam mocnego kopniaka.
Natychmiast upadł na ziemię, zwinął się w kłębek, a z jego ust sypały się same
przekleństwa.
-Pożałujesz tego. - powiedział, nie mając siły na nic
innego. Uśmiechnęłam się szyderczo, po czym odwróciłam się na pięcie i
odeszłam, pokazując mu jeszcze środkowy palec. Sama się sobie dziwiłam, że
umiałam go znokautować.
***
Dziś piątek. Nareszcie weekend. Nie widziałam się z Liamem
od dnia tej szopki pod szkołą i nawet się z tego cieszyłam. Mogłam w spokoju
skupić się na nauce, a nie na nim.
Kiedy siedziałam w domu i szykowałam się na mały wypad na
miasto, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pokazało się imię :
"Liam". Przełknęłam głośno ślinę i przejechałam palcem po ekranie.
-Słucham? - odebrałam niepewnie. Serce biło mi tak, jak za
każdym razem. Co się ze mną dzieje?!
-No witaj, Ślicznotko. - powiedział i mogłam wyobrazić
sobie, że się uśmiecha. Wywróciłam oczami.
-Stało się coś? - spytałam i wyjęłam z kosmetyczki błyszczyk
do ust.
-Nie, ale dzwonię, bo chcę, żebyś gdzieś ze mną wyszła. -
rzucił bez zbędnych ceregieli. Moje oczy szerzej się otworzyły i usta z resztą
też.
-Przykro mi, ale... ale jestem już umówiona. - powiedziałam
zgodnie z prawdą.
-Zawsze możesz zadzwonić i to odwołać. - zaproponował.
Westchnęłam.
-A dokąd chcesz mnie zabrać? - wypaliłam. Co? Czy ja się
właśnie zgodziłam?! Muszę nauczyć się najpierw myśleć, a potem gadać...
-Do mnie. - odparł i wyczułam nutkę satysfakcji w jego
głosie. O cholera...
-Um... - mruknęłam, nie wiedząc co powiedzieć.
-Po prostu się zgódź. - nalegał. I co teraz? Nie wymigam
się, bo nie mam jak.
-D-dobra. - wydukałam. Matko, ale ja jestem głupia.
-Będę za pół godziny. - rzucił zadowolony i zakończył
połączenie. Brzuch zaczął mnie boleć i zrobiłam się cała spięta. A co jeśli on
coś planuje? A jeśli.... nie, na pewno nie.
Wybrałam szybko numer do Ariany i czekałam z
niecierpliwością na jakiś znak życia po drugiej stronie.
-Halo? - usłyszałam piskliwy głosik mojej przyjaciółki.
-Słuchaj... nie mogę dzisiaj z tobą wyjść. - powiedziałam
przepraszająco.
-Co? Dlaczego? - zdziwiła się. -Czekaj, chyba wiem. -
palnęła, a ja wyobrażałam sobie jej szeroki uśmiech.
-Sorka. - rzuciłam. Usłyszałam tylko jej śmiech.
-Dobra, tylko nie daj mu się łatwo! - ostrzegła mnie.
Wywróciłam oczami i zakończyłam połączenie.
*Liam*
-Kurwa, to nie jest dobry pomysł, stary. - powiedział Zayn.
Szybko zbierałem po całym mieszkaniu woreczki z białym proszkiem.
-Zamknij się. Chcę się po prostu z nią spotkać. - syknąłem,
coraz bardziej wkurwiony.
-I musisz tutaj?! - warknął. Stanąłem przed nim i już miałem
mu przyjebać, kiedy w salonie pojawił się Louis.
- Daj już spokój, do kurwy nędzy. - splunął. -To jego jebany
interes, co zrobi. Najwyżej on poniesie konsekwencje. - dodał, po czym zgarnął
piwo i zasiadł przed telewizorem.
-Ta dziwka nie jest aż taka głupia, żeby donieść glinom. -
rzucił Harry, który nie wiadomo skąd, znalazł się w salonie.
-Skąd ta pewność? - spytał Lou z uniesionymi brwiami.
-Jest zbyt krucha. Bałaby się. - odparł, wzruszając
ramionami.
-Skończcie już. - warknąłem. - Zachowujcie się, bo nie
zamierzam któregoś z was pobić na jej oczach. - ostrzegłem ich. Rozległo się
ciche westchnięcie.
-Czyżby nasz twardziel się zadurzył? - zauważył mulat.
Olałem ten komentarz, a oni ryknęli śmiechem.
Wziąłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z domu. Kiedy zasiadłem przed
kierownicą, sięgnąłem do schowka i wyjąłem paczkę fajek, po czym odpaliłem
jedną z nich, zaciągając się. Wiem, że nie powinienem, ale jebać to. Kurewsko
mi tego brakowało. Przekręciłem kluczyk i wyjechałem z podjazdu, kierując się w
stronę domu Channel.
Kiedy już byłem na miejscu, wyszedłem z auta i podszedłem do
drzwi, po czym zadzwoniłem na dzwonku i czekałem. Po chwili usłyszałem dźwięk
przekręcanego zamka i moim oczom ukazała się niska kobieta. Zapewne mama Nel.
-Czy-czy mogę ci w czymś pomóc? - spytała, a ja widziałem w
jej oczach małe zdziwienie.
-Przyjechałem po Channel. - odparłem, posyłając jej ciepły
uśmiech. Wpuściła mnie do środka.
-Nel? Masz gościa! -
krzyknęła, po czym uśmiechnęła się do mnie i zniknęła za drzwiami.
-Idę! - usłyszałem ten piękny, melodyjny głos... Nie. STOP! Kurwa, co ty pieprzysz? -
karciłem się w myślach. Chwilę po tym dobiegł mnie trzask drzwi i tupot stóp
nad moją głową. Uśmiechnąłem się mimowolnie i czekałem, aż w końcu ją zobaczę.
Raczej wiedziała, że to ja, bo kiedy zeszła po schodach, zbytnio się nie
zdziwiła. -Hej. - szepnęła ledwo słyszalnie. Już miałem do niej podejść, ale w
korytarzu pojawiła się również jej mama.
-No to teraz, proszę, przedstaw mi tego przystojnego
młodzieńca. - powiedziała z szerokim uśmiechem, co zaraz odwzajemniłem.
-Mamo... to Liam, mój... - zatrzymała się, nie wiedząc, co
powiedzieć.
-Znajomy. - dokończyłem za nią. Widać było, że trochę jej
ulżyło.
-Właśnie. - dodała, po czym zabrała kurtkę z wieszaka i
założyła ją na swoje małe ramiona. -Będę niedługo. - szepnęła, całując jej
policzek. Chwyciła mnie za rękę i razem wyszliśmy.
Podczas jazdy towarzyszyła nam cisza, ale nie była ona
zbytnio krępująca. Kiedy dojechałem na miejsce, wyszedłem jako pierwszy i
ruszyłem otworzyć Nel drzwi, ale ta mnie ubiegła i sama wygramoliła się z samochodu.
-Piękny dom. - skomplementowała, po czym lekko się
uśmiechnęła. Odwzajemniłem to i złapałem jej małą dłoń.
-Chodź, zapraszam. - powiedziałem i otworzyłem przed nią
drewnianą powłokę, pozwalając jej na wejście do środka.
-Dziękuję. - szepnęła cichutko i przekroczyła próg. Wszedłem
zaraz za nią, zamykając drzwi. Pomogłem jej się rozebrać i zaprowadziłem ją do
salonu.
-Cześć,Nel! - powiedzieli chórem chłopaki.
-Hej. - odparła, uśmiechając się. Cały czas trzymałem ją za
rękę, co wywołało u chłopaków zdziwione spojrzenia. Wywróciłem oczami i już
miałem iść po coś do picia, kiedy nagle z góry zbiegła ONA.
-Cześć, Liam! - pisnęła. -Nareszcie jesteś, Kochanie. -
uśmiechnęła się szyderczo, a ja miałem ochotę ją w tamtym momencie zabić.
----------------------------------------------------------------------------------
No i jest cztery! :)
Dziękuję Wam za miłe komentarze. Chciałabym, żebyście wyrażali swoją opinię : co się Wam podoba, a co nie. Czy nie popełniam jakichś błędów itd. Łatwiej mi wtedy będzie pisać. ;3
Kurcze, nigdy nie przypuszczałam, że moje opowiadanie zostanie porównane do Dark'a. To niesamowite wyróżnienie! :') Cieszę się, ale i tak uważam, że 'Can you love me again?' nigdy nie dorówna Dark'owi. :)
Nie będę stawiała warunków z komentarzami. Nie wszyscy komentują i trochę mi przykro z tego powodu, ale nie o tym. Informuję kilka osób na tt, a komentuje tylko jedna, czy dwie. Proszę, byście pod tym rozdziałem zostawili nick swojego tt, jeśli chcecie być informowani. ;)
No, to chyba tyle. Mam nadzieję, że się spodoba. :3
Kocham Was. xx @karolajn_99
fefewhink *u* boskie to jest <3
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa, kim jest ta dziewczyna, która zbiegła po schodach z góry.
no i tak, twoje opowiadanie jest podobne do darka <3 a ty nie bądź taka skromna :D
W takim momencie...kim trzeba być,żeby skończyć w takim momencie? xD
OdpowiedzUsuńRozdział jest przecudny.Czekam niecierpliwie (okropnie niecierpliwie) na kolejny :)
@VanessaDreams69
ŚWIETNE! BRAK MI SŁÓW. NAPRAWDĘ. CZEKAM NA NEXT. @dreamingunivers
OdpowiedzUsuńKurde muszę się zgodzić z główną bohaterką... Jezu ten bad boy Liam ma coś w sobie takiego... że o matko! Nawet nie wiem jak to ująć w jakieś sensowne słowa, ale i tak one nie oddały by tego co teraz myślę :D hahha
OdpowiedzUsuńCholernie wkręciłam się w tą historię i z niecierpliwością czekam na nn <3
@Real_Paradiise x
Śliczny.. *.* Czekam na następny.. mam nadzieje że będziesz dodawać szybciej. :D :*
OdpowiedzUsuńNo nieźle, zapowiada się fajnie, wiec pisz dalej ;) Nie zauważyłam błędów ortograficznych, ale jeśli jakiś jest to na pewno mały. Z niecierpliwością Czekam na kolejny rozdział x
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie:
case-closed-story.blogspot.com
newlife-in-newcity.blogspot.com
@mini_mouse17
No, no. Widzę, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Rose wie, że robi źle, ale jednak to robi. Ciekawe co z tego wyniknie. Oby nic złego.
OdpowiedzUsuńAle zaraz, zaraz czy Liam zaczyna coś czuć do bohaterki. No, pan twardziel chyba nam się zakocha : D
Dobra, ale co z tym brianem. Prosi o wybaczenie, a potem ją wyzywa. Co jest z tym gościem? Niech się leczy. Niestety mam przeczucie, że on się jeszcze pojawi w tym opowiadaniu i to na pewno nie w pozytywnym świetle.
@OhhhMyNiall
Rozdział jest idealny i wszystko mi się w nim podoba :) Będzie się działo :D xx
OdpowiedzUsuń@harryakaideal