wtorek, 24 września 2013

4.

Moje plany, żeby nigdy więcej go nie spotkać legły w gruzach. Tak cholernie bałam się odezwać, ruszyć, czy cokolwiek, ale musiałam to zrobić. Nie pozwolę sobą pomiatać.
-Dlaczego po prostu nie odpuścisz?! - wyparowałam przez zęby. Zacisnął mocno szczękę. Nie spodobał mu się mój ton, ale mam to gdzieś. Jego oczy pociemniały i trochę mocniej ścisnął moje ramiona.
-BO.NIE.MOGĘ. - odparł jadowicie. Mimo złości, która ze mnie emanowała, powstrzymywałam się od krzyku.
-Dlaczego nie możesz? Wytłumacz mi to. - rzuciłam i wyrwałam się z jego uścisku, po czym skrzyżowałam ręce na piersi. Wypuścił głośno powietrze z płuc i zrezygnowany wbił dłonie w kieszenie swoich spodni.
-Nie mogę i już. - powiedział nieco łagodniej. Prychnęłam i wywróciłam oczami.
-To nie jest wytłumaczenie. - pokręciłam głową. Przeczesał dłonią swoje brązowe włosy i wymamrotał coś pod nosem.
-Nie będę ci się, kurwa, z niczego tłumaczył. - syknął. O, jaka nagła zmiana nastroju.
-To nie. - fuknęłam i chciałam odejść, ale on chwycił mnie za nadgarstki i odwrócił w swoją stronę.
-O co ci chodzi? - spytał, patrząc głęboko w moje oczy.
-Raczej, o co tobie chodzi, do cholery! - odparowałam. Zmarszczył czoło.
-Channel, nie wkurwiaj mnie. - warknął.
-Daj mi spokój! - krzyknęłam. Wyrwałam mu się i wróciłam do Ari, która w najlepsze gadała z Niallem.
-Co jest? - spytała, kiedy pociągnęłam ją za rękę.
-Po prostu chodź. - wymamrotałam. Nie chciałam się wyżywać na niej, przez tego matoła.

Siedziałam właśnie na ostatniej lekcji. Zostało tylko 5 minut, więc strasznie się wierciłam. Już nie mogłam się doczekać, kiedy wyjdę z tego przeklętego budynku.
Od rannego incydentu z Liamem, wszyscy się jakoś dziwnie na mnie gapią, a szczególnie te lafiryndy, których tak nienawidzę.
Już miałam sprawdzać godzinę, gdy nagle rozległ się głośny dzwonek.
-Zbawienie. - mruknęłam pod nosem. Wpakowałam książki do torby i opuściłam klasę. Ruszyłam korytarzem i znów te znienawidzone spojrzenia. Och, no proszę! O co Wam chodzi?!
-Nel! - usłyszałam swoje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam tę rudą małpę. Ugh...
-Czego? - warknęłam. Uśmiechnęła się szeroko i zatrzepotała swoimi przesadnie długimi rzęsami. Boże... miała tyle tapety na ryju, że aż mi się niedobrze zrobiło.
-Czy wiesz, z kim się spotykasz? - spytała. Uniosłam brwi do góry i skrzyżowała ręce na piersi.
-Co ci do tego? - wyparowałam bez entuzjazmu.
-Chciałam cię tylko ostrzec. Oni są niebezpieczni. - powiedziała i przerzuciła swoje rude, kręcone włosy na jedną stronę.
-Po pierwsze - nie spotykam się z żadnym z nich, a po drugie - to nie twój interes. - odparowałam. Nagle (nie wiadomo skąd) obok mnie pojawiła się Aria.
-Judy, daruj sobie. - warknęła, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.
-Chciałam pomóc. - rzuciła niewinnie. Prychnęłam pod nosem. Serio, jesteś aż tak głupia?
-I tak nie masz u nich szans. - powiedziała zadowolona Ari. Tamta tylko fuknęła i odeszła.
-Brawa. - skomplementowałam moją przyjaciółkę i przybiłam z nią piątkę.
-Dziękuję. - odparła, szeroko się uśmiechając. Wzięłam ją pod rękę i razem wyszłyśmy ze szkoły.

Z racji tego, że nie miałam nic ciekawego do roboty, postanowiłam wyjść na spacer.
Przechadzając się ulicami Londynu, myślałam o tym przeklętym chłopaku. O tym przeklętym, przystojnym chłopaku. Nie wiem, co w nim takiego było, ale mnie do niego ciągnęło. Sama świadomość tego, że ma mocny charakter bardzo mnie kręciła, ale mimo to, nie mogłam sobie na nic pozwolić. Był niebezpieczny. Nie wiedziałam, co robił, ale widziałam, że powinnam się trzymać od niego z daleka.
Właśnie wychodziłam z parku, kiedy poczułam, że na kogoś wpadłam.
-Przepraszam... - zaczęłam i podniosłam głowę. To był Brian. Miał łagodny wyraz twarzy, mimo tego, że prawie go przewróciłam. Uśmiechnął się. Ugh.. zrobiło mi się niedobrze.
-Jest okay. - powiedział, jak gdyby nigdy nic.
-To... ja już pójdę. - szepnęłam prawie niesłyszalnie i zaczęłam odchodzić, ale mnie zatrzymał.
-Poczekaj. - powiedział i złapał mój nadgarstek. Natychmiast mu się wyrwałam. Uniósł brwi do góry.
-Czego chcesz? - warknęłam. Tryb : wkurwiona Channel - włączony.
-Chciałem cię przeprosić. - powiedział ze... smutkiem? Ha, dobre sobie.
-Mogłeś wtedy o tym pomyśleć. - rzuciłam beznamiętnie i skrzyżowałam ręce na piersi.
-To była... jednorazowa przygoda. - powiedział z trudem. Miałam ochotę dać mu z liścia.
-Ale zepsuła coś, co budowaliśmy prze 1,5 roku, idioto! - wykrzyczałam mu w twarz. Znów byłam na granicach wytrzymałości. Łzy zbierały się w moich oczach.
-Ja.. ja nie chciałem. - szepnął przepraszająco. Uśmiechnęłam się kpiąco. Odwróciłam głowę i szybko starłam z policzka łzy.
-To już nieaktualne. - powiedziałam i starałam się ukryć powracający ból.
-Nel, ja... przepraszam. Kocham cię. - szeptał. Przyciągnął moje ciało do swojego. Przez chwilę myślałam, żeby mu wybaczyć. Może na prawdę tego nie chciał? Ochh.. jakaś Ty głupia, Nel!
-Nie! - krzyknęłam i odepchnęłam go od siebie. -Zostaw mnie! - znów krzyknęłam, a łzy ciekły po moich policzkach. -Nie ma NAS! Już NIGDY nie będzie! - wrzeszczałam, jak nigdy dotąd. On stał i starał się mnie przytulić. W końcu nie wytrzymałam i wymierzyłam siarczysty policzek. Syknął z bólu i mocno chwycił moje ramiona.
-Posłuchaj mnie, suko. -warknął. - Uważaj na to co robisz. Liama wiecznie przy tobie nie będzie. - mówił z jadem w głosie. Znów mu się wyrwałam.
-Jesteś zwykłym dupkiem! Zostaw mnie w spokoju! - wyparowałam. Wymierzyłam kolanem w jego krocze i zadałam mocnego kopniaka. Natychmiast upadł na ziemię, zwinął się w kłębek, a z jego ust sypały się same przekleństwa.
-Pożałujesz tego. - powiedział, nie mając siły na nic innego. Uśmiechnęłam się szyderczo, po czym odwróciłam się na pięcie i odeszłam, pokazując mu jeszcze środkowy palec. Sama się sobie dziwiłam, że umiałam go znokautować.

***

Dziś piątek. Nareszcie weekend. Nie widziałam się z Liamem od dnia tej szopki pod szkołą i nawet się z tego cieszyłam. Mogłam w spokoju skupić się na nauce, a nie na nim.

Kiedy siedziałam w domu i szykowałam się na mały wypad na miasto, zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pokazało się imię : "Liam". Przełknęłam głośno ślinę i przejechałam palcem po ekranie.
-Słucham? - odebrałam niepewnie. Serce biło mi tak, jak za każdym razem. Co się ze mną dzieje?!
-No witaj, Ślicznotko. - powiedział i mogłam wyobrazić sobie, że się uśmiecha. Wywróciłam oczami.
-Stało się coś? - spytałam i wyjęłam z kosmetyczki błyszczyk do ust.
-Nie, ale dzwonię, bo chcę, żebyś gdzieś ze mną wyszła. - rzucił bez zbędnych ceregieli. Moje oczy szerzej się otworzyły i usta z resztą też.
-Przykro mi, ale... ale jestem już umówiona. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Zawsze możesz zadzwonić i to odwołać. - zaproponował. Westchnęłam.
-A dokąd chcesz mnie zabrać? - wypaliłam. Co? Czy ja się właśnie zgodziłam?! Muszę nauczyć się najpierw myśleć, a potem gadać...
-Do mnie. - odparł i wyczułam nutkę satysfakcji w jego głosie. O cholera...
-Um... - mruknęłam, nie wiedząc co powiedzieć.
-Po prostu się zgódź. - nalegał. I co teraz? Nie wymigam się, bo nie mam jak.
-D-dobra. - wydukałam. Matko, ale ja jestem głupia.
-Będę za pół godziny. - rzucił zadowolony i zakończył połączenie. Brzuch zaczął mnie boleć i zrobiłam się cała spięta. A co jeśli on coś planuje? A jeśli.... nie, na pewno nie.
Wybrałam szybko numer do Ariany i czekałam z niecierpliwością na jakiś znak życia po drugiej stronie.
-Halo? - usłyszałam piskliwy głosik mojej przyjaciółki.
-Słuchaj... nie mogę dzisiaj z tobą wyjść. - powiedziałam przepraszająco.
-Co? Dlaczego? - zdziwiła się. -Czekaj, chyba wiem. - palnęła, a ja wyobrażałam sobie jej szeroki uśmiech.
-Sorka. - rzuciłam. Usłyszałam tylko jej śmiech.
-Dobra, tylko nie daj mu się łatwo! - ostrzegła mnie. Wywróciłam oczami i zakończyłam połączenie.

*Liam*

-Kurwa, to nie jest dobry pomysł, stary. - powiedział Zayn. Szybko zbierałem po całym mieszkaniu woreczki z białym proszkiem.
-Zamknij się. Chcę się po prostu z nią spotkać. - syknąłem, coraz bardziej wkurwiony.
-I musisz tutaj?! - warknął. Stanąłem przed nim i już miałem mu przyjebać, kiedy w salonie pojawił się Louis.
- Daj już spokój, do kurwy nędzy. - splunął. -To jego jebany interes, co zrobi. Najwyżej on poniesie konsekwencje. - dodał, po czym zgarnął piwo i zasiadł przed telewizorem.
-Ta dziwka nie jest aż taka głupia, żeby donieść glinom. - rzucił Harry, który nie wiadomo skąd, znalazł się w salonie.
-Skąd ta pewność? - spytał Lou z uniesionymi brwiami.
-Jest zbyt krucha. Bałaby się. - odparł, wzruszając ramionami.
-Skończcie już. - warknąłem. - Zachowujcie się, bo nie zamierzam któregoś z was pobić na jej oczach. - ostrzegłem ich. Rozległo się ciche westchnięcie.
-Czyżby nasz twardziel się zadurzył? - zauważył mulat. Olałem ten komentarz, a oni ryknęli śmiechem.  Wziąłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z domu. Kiedy zasiadłem przed kierownicą, sięgnąłem do schowka i wyjąłem paczkę fajek, po czym odpaliłem jedną z nich, zaciągając się. Wiem, że nie powinienem, ale jebać to. Kurewsko mi tego brakowało. Przekręciłem kluczyk i wyjechałem z podjazdu, kierując się w stronę domu Channel.
Kiedy już byłem na miejscu, wyszedłem z auta i podszedłem do drzwi, po czym zadzwoniłem na dzwonku i czekałem. Po chwili usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka i moim oczom ukazała się niska kobieta. Zapewne mama Nel.
-Czy-czy mogę ci w czymś pomóc? - spytała, a ja widziałem w jej oczach małe zdziwienie.
-Przyjechałem po Channel. - odparłem, posyłając jej ciepły uśmiech. Wpuściła mnie do środka.
-Nel?  Masz gościa! - krzyknęła, po czym uśmiechnęła się do mnie i zniknęła za drzwiami.
-Idę! - usłyszałem ten piękny, melodyjny głos... Nie. STOP! Kurwa, co ty pieprzysz? - karciłem się w myślach. Chwilę po tym dobiegł mnie trzask drzwi i tupot stóp nad moją głową. Uśmiechnąłem się mimowolnie i czekałem, aż w końcu ją zobaczę. Raczej wiedziała, że to ja, bo kiedy zeszła po schodach, zbytnio się nie zdziwiła. -Hej. - szepnęła ledwo słyszalnie. Już miałem do niej podejść, ale w korytarzu pojawiła się również jej mama.
-No to teraz, proszę, przedstaw mi tego przystojnego młodzieńca. - powiedziała z szerokim uśmiechem, co zaraz odwzajemniłem.
-Mamo... to Liam, mój... - zatrzymała się, nie wiedząc, co powiedzieć.
-Znajomy. - dokończyłem za nią. Widać było, że trochę jej ulżyło.
-Właśnie. - dodała, po czym zabrała kurtkę z wieszaka i założyła ją na swoje małe ramiona. -Będę niedługo. - szepnęła, całując jej policzek. Chwyciła mnie za rękę i razem wyszliśmy.
Podczas jazdy towarzyszyła nam cisza, ale nie była ona zbytnio krępująca. Kiedy dojechałem na miejsce, wyszedłem jako pierwszy i ruszyłem otworzyć Nel drzwi, ale ta mnie ubiegła i sama wygramoliła się z samochodu.
-Piękny dom. - skomplementowała, po czym lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłem to i złapałem jej małą dłoń.
-Chodź, zapraszam. - powiedziałem i otworzyłem przed nią drewnianą powłokę, pozwalając jej na wejście do środka.
-Dziękuję. - szepnęła cichutko i przekroczyła próg. Wszedłem zaraz za nią, zamykając drzwi. Pomogłem jej się rozebrać i zaprowadziłem ją do salonu.
-Cześć,Nel! - powiedzieli chórem chłopaki.
-Hej. - odparła, uśmiechając się. Cały czas trzymałem ją za rękę, co wywołało u chłopaków zdziwione spojrzenia. Wywróciłem oczami i już miałem iść po coś do picia, kiedy nagle z góry zbiegła ONA.

-Cześć, Liam! - pisnęła. -Nareszcie jesteś, Kochanie. - uśmiechnęła się szyderczo, a ja miałem ochotę ją w tamtym momencie zabić.


----------------------------------------------------------------------------------

No i jest cztery! :)
Dziękuję Wam za miłe komentarze. Chciałabym, żebyście wyrażali swoją opinię : co się Wam podoba, a co nie. Czy nie popełniam jakichś błędów itd. Łatwiej mi wtedy będzie pisać. ;3
Kurcze, nigdy nie przypuszczałam, że moje opowiadanie zostanie porównane do Dark'a. To niesamowite wyróżnienie! :') Cieszę się, ale i tak uważam, że 'Can you love me again?' nigdy nie dorówna Dark'owi. :)
Nie będę stawiała warunków z komentarzami. Nie wszyscy komentują i trochę mi przykro z tego powodu, ale nie o tym. Informuję kilka osób na tt, a komentuje tylko jedna, czy dwie. Proszę, byście pod tym rozdziałem zostawili nick swojego tt, jeśli chcecie być informowani. ;)
No, to chyba tyle. Mam nadzieję, że się spodoba. :3
Kocham Was. xx @karolajn_99

8 komentarzy:

  1. fefewhink *u* boskie to jest <3
    jestem ciekawa, kim jest ta dziewczyna, która zbiegła po schodach z góry.
    no i tak, twoje opowiadanie jest podobne do darka <3 a ty nie bądź taka skromna :D

    OdpowiedzUsuń
  2. W takim momencie...kim trzeba być,żeby skończyć w takim momencie? xD
    Rozdział jest przecudny.Czekam niecierpliwie (okropnie niecierpliwie) na kolejny :)
    @VanessaDreams69

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNE! BRAK MI SŁÓW. NAPRAWDĘ. CZEKAM NA NEXT. @dreamingunivers

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde muszę się zgodzić z główną bohaterką... Jezu ten bad boy Liam ma coś w sobie takiego... że o matko! Nawet nie wiem jak to ująć w jakieś sensowne słowa, ale i tak one nie oddały by tego co teraz myślę :D hahha
    Cholernie wkręciłam się w tą historię i z niecierpliwością czekam na nn <3
    @Real_Paradiise x

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczny.. *.* Czekam na następny.. mam nadzieje że będziesz dodawać szybciej. :D :*

    OdpowiedzUsuń
  6. No nieźle, zapowiada się fajnie, wiec pisz dalej ;) Nie zauważyłam błędów ortograficznych, ale jeśli jakiś jest to na pewno mały. Z niecierpliwością Czekam na kolejny rozdział x
    Zapraszam też do mnie:
    case-closed-story.blogspot.com
    newlife-in-newcity.blogspot.com

    @mini_mouse17

    OdpowiedzUsuń
  7. No, no. Widzę, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Rose wie, że robi źle, ale jednak to robi. Ciekawe co z tego wyniknie. Oby nic złego.
    Ale zaraz, zaraz czy Liam zaczyna coś czuć do bohaterki. No, pan twardziel chyba nam się zakocha : D

    Dobra, ale co z tym brianem. Prosi o wybaczenie, a potem ją wyzywa. Co jest z tym gościem? Niech się leczy. Niestety mam przeczucie, że on się jeszcze pojawi w tym opowiadaniu i to na pewno nie w pozytywnym świetle.

    @OhhhMyNiall

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest idealny i wszystko mi się w nim podoba :) Będzie się działo :D xx
    @harryakaideal

    OdpowiedzUsuń