sobota, 12 października 2013

8.

Kocham ten rozdział! ♥ jest najdłuższy, jak do tej pory. ;3
Mam nadzieję, że Wam również się spodoba.
Ewelina nie będzie zbytnio zadowolona. Wybacz, kochanie. Miałam wenę i musiałam ją wykorzystać. xoxo

----------------------------------------------------------------------------

Znowu poniedziałek i znowu zaczyna się tydzień tej cholernej nauki. Weekend minął mi spokojnie. BEZ LIAMA.

-Hej! - pisnęła Ari, kiedy zobaczyła mnie przed szkołą.
-Hej! - odparłam równie entuzjastycznie, co ona i mocno ją przytuliłam. Wzięła mnie pod rękę i ruszyłyśmy do środka.
-Słuchaj... - zaczęła i podrapała się po karku.
-No? - ponagliłam ją. Zaczęła wymachiwać rękoma.
-No, bo dzisiaj jest impreza u chłopaków i chcę iść. - powiedziała na jednym wydechu. Stanęłam nagle.
-U kogo? - spytałam, patrząc na nią podejrzliwie.
-Uonedirection. - wymamrotała niewyraźnie. Zmarszczyłam brwi.
-Możesz powtórzyć? - poprosiłam, a ona westchnęła.
-U One Direction. - powiedziała z nutką nadziei w głosie. Zatkało mnie.
-Um, no to idź. - mruknęłam, błądząc wzrokiem po podłodze, która nagle stała się bardzo interesująca.
-Ale z tobą. - palnęła, co zbiło mnie z tropu.
-Nie ma mowy! - powiedziałam głośno. Chwyciła moje ramiona i mocno je ścisnęła. -Ariana. - syknęłam, a ona momentalnie mnie puściła. Ałć.
-Dlaczego? - dociekała, patrząc na mnie błagalnie. Teraz to ja westchnęłam.
-Bo, po pierwsze - jest poniedziałek, a po drugie - nie mam ochoty na spotkanie z Liamem.  - wyjaśniłam, masując obolałe miejsce.
-Ugh. -warknęła i tupnęła nogą, krzyżując ręce na piersi.
-Pójdziesz sama, a potem zdasz mi raport, jak było. - palnęłam zachęcająco.
-Dobra, ale żebyś nie żałowała! - ostrzegła i dotknęła palcem mojej klatki piersiowej. Zachichotałam i obracając się na pięcie, ruszyłam w kierunku swojej szafki.


Wieczorem wybrałam się na spacer.
Przechadzając się po parku, zastanawiałam się co u Ari. Po tym gangu można się wszystkiego spodziewać.
Zimne powietrze orzeźwiało mnie trochę. Zbierało się na deszcz. W sumie, to Londyn, tutaj to normalne.
Z drzew spadały kolorowe liście, tworząc cudowny krajobraz. Zbliżała się jesień.. albo już była? Nie wiem, straciłam rachubę. Nie mam zielonego pojęcia, jaki był dzień miesiąca.
Od pewnego czasu działo się ze mną coś dziwnego. Ta sytuacja z Brianem.. Liam.. to wszystko obróciło moje dotychczasowe życie do góry nogami. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej, hm, no właśnie. Czy ja żałuję? Zerwania - ani trochę, bo pewnie nadal byłabym okłamywana i zdradzana po kątach, ale ON... tego nie da się opisać. Czuję się cholernie źle. Boję się go, ale też daje mi poczucie bezpieczeństwa. Co jest ze mną nie tak? Ten pocałunek kilka dni temu... czy on coś znaczył? Było to coś.. coś delikatnego, a zrazem zachłannego. Kiedy nasze usta się stykały, czułam dziwne iskierki pod skórą. Co to oznacza? Tyle pytań, brak jakichkolwiek odpowiedzi.
Przysiadłam na jednej z ławek, by po chwili poczuć kilka kropel ciepłego deszczu. Uśmiechnęłam się pod nosem i rozsiadłam się wygodniej, wbijając ręce do kieszeni płaszcza. Nie było tak późno, bo słońce jeszcze zachodziło, co dodawało temu wszystkiemu uroku.
Podziwiałam złociste promyki i poczułam czyjąś obecność, ale nie przejęłam się zbytnio. Dopiero, kiedy ten KTOŚ dotknął mojej ręki, lekko się wzdrygnęłam i zerknęłam w prawo. Przywitało mnie ciepło bijące z brązowych tęczówek i czuły uśmiech. Odwzajemniłam gest i spuściłam wzrok na nasze dłonie, które teraz był już splecione. Liam podniósł mój podbródek do góry. Znów patrzył głęboko w moje oczy. Jego lekki zarost powalił mnie na kolana. Jest taki przystojny...
Chłopak zaczął zbliżać się do mnie. Jego ciepły oddech odbił się od moich ust, wywołując gęsią skórkę na całym ciele. Stykaliśmy się nosami i już mieliśmy połączyć wargi w słodkim pocałunku, ale opamiętałam się i odsunęłam, co spotkało się ze skonsternowanym i pytającym spojrzeniem Liama.
-Przepraszam, n-nie mogę. - wymamrotałam, odwracając głowę. Usłyszałam ciche westchnięcie.
-Chodź. - mruknął. Teraz stał przede mną z wyciągniętą dłonią. Przyjęłam gest i również stanęłam prosto. Ruszyliśmy do wyjścia z parku w kompletnej ciszy. Głupia, głupia, głupia! Dlaczego nie dałaś się pocałować?! Przecież sama tego chciałaś, idiotko! Matko, ale ja jestem pojebana..
-Payne. - mój wewnętrzny monolog przerwało głośne warknięcie. Li stanął nagle, a mnie schował za swoje plecy. Wyjrzałam ponad jego ramieniem i zobaczyłam młodego chłopaka, który uśmiechał się cwaniacko. -Jak miło znów cię widzieć. - zakpił. Skupił swój wzrok na mnie.
-Czego chcesz? - syknął Liam. Oj, nie dobrze..
-A kogo tam ukrywasz, huh? - spytał, przechylając głowę w bok, a ja się skuliłam.
-Nie twój, zasrany, interes. - wyparował. Tamten tylko zaśmiał się gardłowo. -Mów, czego chcesz, do chuja. - brunet był na skraju wytrzymałości.
-Chcę kupić broń. - odparł spokojnie. Zesztywniałam. Co? Jaką broń?!
-Z tego, co wiem, takie sprawy załatwiasz z Louisem. - wysyczał mój "obrońca".
-Czyżbym zdradził jakiś sekret? - spytał szyderczo ten drugi. -Do Louisa też wpadnę. - obiecał i znów popatrzył na mnie.
-Dziś i jutro - odpada. - poinformował go twardo Li.
-Dam sobie radę. - zapewnił i podszedł bliżej. - A z tobą, księżniczko, też się jeszcze spotkam. - mrugnął do mnie z uśmiechem. Poczułam, jak mięśnie Liama się napinają.
-Spróbuj się do niej tylko zbliżyć, a cię zabiję. - ostrzegł go z jadem w głosie.
-Zobaczymy. - palnął. Ruszył do bramy, a Payne za nim. Na szczęście zareagowałam dość szybko i złapałam go za rękę.
-Nie. - szepnęłam błagalnie. Oddychał szybko, a jego tęczówki nie były już tak ciepłe. Przypominał posąg. Zmusiłam go, by na mnie spojrzał. Opierał się, ale odetchnął i spełnił moje wymagania. Uśmiechnęłam się do niego ciepło, a on momentalnie złagodniał. Złapał moją dłoń i wyszliśmy z parku.


-Mam do ciebie prośbę. - zaczął, kiedy byliśmy już pod moim domem.
-Tak? - spytałam, stając przed nim.
-Nie wychodź nigdzie sama. Dopiero, kiedy przyjdę po ciebie, ruszymy się gdzieś razem. - powiedział stanowczo. Otworzyłam buzię, by się odezwać, ale spiorunował mnie wzrokiem. Spuściłam głowę.
-Dobra. - fuknęłam. I tak wyjdę!
-Grzeczna dziewczynka. - powiedziała z zadowolenie. Zerknęłam na niego i dostrzegłam, że cały czas się na mnie gapi.
-Okay. - powiedziałam przeciągle. -To... pa. - cmoknęłam go w policzek i chciałam odejść, ale złapał mnie w pasie i przyciągnął do swojego ciała.
-To za mało. - mruknął uwodzicielsko. O! Kolejna strona Liama.
-Czego byś chciał? - spytałam i momentalnie tego pożałowałam, kiedy zobaczyłam ten niebezpieczny błysk w jego oku.
-Nawet sobie nie wyobrażasz, co mó... - zaczął, ale położyłam mu palec na ustach.
-Nie kończ. - szepnęłam, rumieniąc się. Cmoknął opuszek palca i uśmiechnął się szeroko.
-Dobranoc, piękna. - powiedział i złożył na moich ustach krótki pocałunek, wywołując te znane iskierki.
-Do-dobranoc.. - wydukałam. Uśmiechnęłam się nieśmiało i ruszyłam do drzwi. Weszłam do domu i, jak na złość, spotkałam mamę. Boziu...
-Możesz mi powiedzieć, co łączy cię z Liamem? - spytała uśmiechnięta. Serio?
-Nic. - zaśmiałam się. Zdjęłam kurtkę i patrzyłam na nią.
-Jak to nic?! - wypaliła. -Przecież widzia... - zatrzymała się zmieszana.
-Podglądałaś?! - spytałam z wyrzutem. No nie mogę...
-Troszeczkę. - odparła niewinnie. -Z tego, co wiem, to świetny chłopak. - rzuciła. Wyśmiałam ją w myślach. Oj, gdybyś tylko wiedziała, jaki jest na prawdę.
-Nic nas nie łączy. To tylko kolega. - powiedziałam zgodnie z prawdą.. chyba. Patrzyła na mnie chwilę z uniesionymi brwiami. Chyba próbowała wyczytać z mojej twarzy, że kłamię. Ha! Jestem dobrą aktorką.
-Niech ci będzie. - odpuściła, a ja uśmiechnęłam się tryumfalnie.
-Idę do siebie. - złożyłam całusa na jej policzku i pobiegłam po schodach na górę. Miałam zamiar wykąpać się i iść spać. Zabrałam ciuchy i skierowałam się do łazienki, kiedy zadzwonił mój telefon. Ariana.
-Możesz po mnie przyjść? - wybełkotała, kiedy tylko odebrałam. Była nieźle nawalona.
-A gdzie dokładnie jesteś? - spytałam w miarę spokojnie. Miałam ochotę ją zjebać.
-W drodze od chłopaków... chyba. - palnęła. Normalnie słyszałam, jak język się jej plącze.
-Dobra. Idę w twoją stronę, a ty uważaj! - powiedziałam, kończąc rozmowę. Zbiegłam szybko na dół i nie mówiąc mamie, wyszłam. Od razu pożałowałam, że nie ubrałam płaszcza. Brr.. zimno!
Mój spokojny chód został przerwany. Głowa, która była spuszczona, podniosła się natychmiastowo. O kurwa!
-Witaj. - przywitał mnie ze złowrogim uśmiechem ten sam chłopak, który gadał z Liamem godzinę temu w parku. Poczułam, jak ktoś chwyta moje ręce od tyłu, unieruchamiając je.
-Zostawcie mnie! - krzyknęłam, próbując się wyrwać, ale na marne.
-Widzę, że jesteś nieposłuszna. - zaśmiał się gardłowo. -Liam zapłaci za wszystko twoim kosztem, Skarbie. - zakpił. Ten, który mnie obezwładnił, przyłożył mi do ust mokrą i cuchnącą szmatkę. Próbując złapać powietrza, wdychałam jakieś świństwo. Po paru sekundach moje powieki opadły. Ciemność. Sen.


Obudziłam się... w łóżku. Ale to nie było moje łóżko. Chciałam usiąść, ale kiedy poruszyłam rękoma, poczułam przeszywający ból. Syknęłam i podniosłam wzrok. Moje nadgarstki były przywiązane sznurami do ramy. Cholera jasna, gdzie ja jestem?!
Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stał TEN chłopak. Jak mu tam... o, Sykes.
-Ktoś się obudził. - odezwał się i ruszył w moim kierunku. Rozpaczliwie się odsuwałam, pragnąc jak największego dystansu między nami. -Zabawiamy się teraz, a potem zadzwonimy do twojego księcia. Och, zemsta jest słodka. - zaśmiał się szyderczo i dotknął mojego policzka, przez co się wzdrygnęłam. -Nie bój się. Sprawię, że będziesz krzyczeć. - oznajmił. Co?! Stanął prosto i zdjął swoją koszulkę. O Boże...
-N-n.. - dukałam. Cała się trzęsłam. Wiedziałam, co zaraz nadejdzie.  Pociągnął mnie za kostki, a rany na nadgarstkach cholernie bolały. Wśliznął swoje łapy pod moją koszulkę, by po chwili rozpiąć moje spodnie. On mnie zgwałci!
-Będzie ci się podobało, chyba. - palnął zadowolony. Po moich policzkach strumieniami płynęły łzy. Byłam bezradna. Rozszarpał materiał, który okrywał moją klatkę piersiową. Jego oczy zabłyszczały, a mnie zrobiło się niedobrze.
-Proszę... nie rób mi krzywdy. - wyłkałam. Boże, ratunku!
-Zabiorę mu coś, czego on sam pragnie. - zaszydził. Podczas, kiedy ja dławiłam się łzami, on zdjął ze mnie spodnie, a po chwili zabrał się za zdejmowanie swoich. - Przygotuj się. Będzie ostro. - obiecał. Zerwał moją bieliznę i jednym, mocnym ruchem sprawił mi największy ból, jaki kiedykolwiek doznałam. Nie mogłam krzyczeć, nie mogłam nic zrobić. Czułam się brudna.. wykorzystana.. niechciana.. Wykonywał mocne ruchy, a ja płakałam, jak nigdy. Bolało.. cholernie bolało. Nie zapomnę tego do końca życia.
Kiedy już osiągnął swój cel, zostawił mnie NAGO. Było mi to obojętne. Już nic nie czułam. Chciałam zniknąć. Nie miałam ochoty na dalsze życie. Wypłakałam chyba całą wodę, jaką miałam w organizmie. Nigdy nie przypuszczałam, że zostanę zgwałcona. Nigdy.
Po pewnym czasie znów ktoś przyszedł. Odwiązał moje ręce i pozwolił się ubrać. Ostrożnie usiadłam, czego od razu pożałowałam. Już wolałam być naga, niż odczuwać ten ból kolejny raz.
Założyłam swoje ciuchy i z powrotem się położyłam. Tym razem nie zostałam związana.


Nie wiem, która była godzina, ale było już ciemno. Do pomieszczenia, w którym przebywałam, wszedł Sykes. Czy on znowu tego chce? Błagam, tylko nie to...
-No to teraz dzwonimy. - oznajmił. Wyjął MÓJ telefon z kieszeni, a po chwili przystawił go do ucha. -Witaj, stary przyjacielu. - powiedział do aparatu, po czym szybko włączył na głośnik.
-Sykes?! Gdzie jest Nel?! Coś ty jej, kurwa, zrobił?! - wydzierał się Li.
-Spokojnie. Jest tu. - palną i przystawił mi telefon do ust.
-Li-Li-Liam... - wydukałam ostatkiem sił.
-Channel?! Wszystko okej?! - spanikował. Nie! Przyjedź po mnie! Zabierz mnie stąd! BŁAGAM!
-Aww... jakie to słodkie. - zagruchał z kpiną Sykes.
-Ty skurwielu! Jeśli ją tknąłeś, to obiecuję ci, że cię, kurwa, zabiję! - wybuchł Liam. Ten drugi zaśmiał się gardłowo.
-Odebrałem ci coś, czego w chuj pragnąłeś. - oznajmił. -Nawet nie wiesz, jak świetnie krzyczy. - parzył na mnie, a ja znów zaczęłam płakać. O dziwo, miałam czym. -I cycki też ma zajebiste. - dodał.
-Zabiję cię! Będziesz mnie błagał, żebym ci darował! Obiecuję, kurwa! - to były ostatnie słowa wypowiedziane przez Liama.

*Liam*

Ja pierdole! Zabiję tego kutasa! Zabiję go, kurwa!
-Chłopaki! - wrzasnąłem wkurwiony. -Ruszajcie dupy! - wyszedłem z domu, chowając pod kurtkę dwa pistolety. Wsiadłem do czarnego SUV'a Louis'a, a zaraz po mnie reszta. Odpaliłem silnik i z piskiem opon, wyjechałem na ulicę.
-Ja biorę Toma. - oznajmił Harry, ładując swoją broń.
-Ja Maxa. - odezwał się Zayn, również bawiąc się swoim sprzętem.
-Ja Sive, a Niall Jaya. - powiedział Lou. Zacisnąłem mocnej ręce na kierownicy.
-Ja się zajmę tym skurwysynem.. - mruknąłem, a w myślach zacząłem obmyślać plan, jak najlepiej sprawić, by chuj wył z bólu. Zemszczę się za wszystko. Za siebie, za chłopaków i za Ne;. Nikt nie ma prawa jej dotknąć. Nikt oprócz mnie.
-Stary. - z transu wyrwał mnie Zayn. -Damy radę. - uśmiechnął się szyderczo. Ja wiem, co chodzi mu po głowie. On również ma dość The Wanted. Skinąłem głową i przyśpieszyłem.

Byliśmy na miejscu po około kwadransie. Weszliśmy do magazynu w miarę dyskretnie i od razu się rozdzieliliśmy. Ja skierowałem się na piętro. Wiem, gdzie ten skurwiel jest. Czuję to.
Sprawdzałem dla pewności każde drzwi, ale okazało się, że dobrze myślałem. Ostatnie były właściwe.
Channel leżała bezbronna na łóżku, a ten kutas stał w kącie pokoju. Odbezpieczyłem broń, zwracając tym samym uwagę ich obu. Na dole usłyszałem kilka strzałów.
-No, jesteście w końcu. - odwrócił się do mnie.
-Liam! - krzyknęła Nel. Wyglądała, jak wrak człowieka. Boże..
Wróciłem wzrokiem do Nathana. Uśmiechał się szyderczo. Wymierzyłem w jego nogę i strzeliłem. Channel pisnęła, a tamten upadł i syczał z bólu. Drugi strzał był w ramię. Zaśmiałem się gardłowo, kiedy widziałem, jak łzy ciekną mu po twarzy.
-NIKT.NIE.DOTYKA.MOJEJ.DZIEWCZYNY. - wysyczałem. -No popatrz. Nie jesteś takim twardzielem. - zakpiłem. Trzeci i ostatni nabój powędrował w klatkę piersiową, kilka centymetrów od serca. Nie zabiję go. Jeszcze nie teraz.
-I tak wygrałem. - odezwał się zadowolony. Podszedłem do niego i kilka razy kopnąłem go w brzuch. Pluł krwią, a ja się śmiałem. O tym marzyłem. Żeby odpłacić mu się za wszystko. Ten widok sprawiał mi radość.
Kiedy byłem pewny, że nie może się ruszać, wziąłem Channel na ręce.
-Mówiłem, że masz nie wychodzić.. prosiłem, ale nie posłuchałaś. - powiedziałem, ocierając jej policzki. -Dlaczego? - spytałem, wychodząc z budynku. Nic nie odpowiedziała. Schowała swoją śliczną twarz w zagłębienie mojej szyi i szlochała. Wsiadłem do samochodu tuląc ją do siebie, a zaraz za mną moi chłopcy.

*Channel*

Boże.. On naprawdę go postrzelił.. prawie zabił.. i to z mojej winy.
Liam wniósł mnie do domu, a potem do swojego pokoju. Posadził mnie delikatnie na łóżku, a sam zniknął w łazience. Po chwili usłyszałam szum lejącej się wody. Wrócił do sypialni i podszedł do szafy, wyjmując z niej jakieś ciuchy, po czym, kolejny już raz, zaniósł mnie do łazienki i posadził na brzegu wanny. Zaczął zdejmować moją koszulkę. Wytrzeszczyłam na niego oczy, a mój oddech przyśpieszył.
-Nie zrobię ci krzywdy.. - szepnął obiecująco. Skinęłam głową i po chwili materiał leżał już na podłodze. Obok niego zaraz znalazły się spodnie i bielizna. Li włożył mnie do wanny. Gorąca woda koiła mój ból, który nadal odczuwałam, ale ze zdwojoną siłą. Zostałam ucałowana w głowę i pozostawiona sama sobie. Wyszedł...

--------------------------------------------------------------------------------------

I jak? Podobało się? ;3
Powiem Wam szczerze, że nie jestem pewna tego rozdziału. Kocham Go, ale boję się Waszej reakcji. Pisałam go parę dni temu. Miałam okropnego doła. No i wyszło.
Chcę, żebyście oceniły, czy napisałam tak, jak chciałam. Miał to być dramatyczny rozdział i nie jestem pewna, czy mi się udało. Co o nim sądzicie?
Przyjmę krytykę na klatę. :) tylko bardzo Was proszę o szczere komentarze.
Kolejny prawdopodobnie we wtorek. ;]
Kocham Was. xx @luv_myy_harreh

6 komentarzy:

  1. JA PIERDOLE
    Najlepszy rozdział ever dwqidqdqwoiqfw *-* Nie wiem jak to określić.
    Zajebiste...czysta zajebistość.Te emocje gdy miał ją zgwałcić O.O
    Gdybym ja potrafiła pisać tak jak ty...
    Czekam na kolejny ;)
    @I_hate_life15

    OdpowiedzUsuń
  2. Udało ci się! Jest dramatyczny i to bardzo! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeeeezunienki ile emocji!!!!!!!!! *.*
    Super! Taki dramatyczny i zajebiscie dlugi! Super!!!!!
    Uwielbiam to! <3
    @Real_Paradiise x

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebiste, jak zawsze zresztą !! <3
    tylko wiesz, myślałam że to już będzie rozdział z tą niespodzianką dla mnie :D
    ale i tak jest zajebiście, jak mogłoby nie być? :3
    kocham jak dodajesz nowe rozdziały, dla mnie mogłabyś dodawać codziennie ;3
    no i kocham cię i czekam na next <33
    @luv_my_zayn

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurwa. Skąd bierzesz wenę? Rozdział zajebisty. Nigdy bym się nie spodziewała, że to TW. hahah. Dobre, dobre. Niech skurwiel cierpi. Opowiadanie świetne! Czekam na nn. Kocham cię! @dreamingunivers

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu hahahah zajebisty pomysl ze to The Wanted. Jejku biedna Rose :C
    Rozdział MEEEGA serio , czekam na nn <3 pozdrawiam i zapraszam do mnie xx

    OdpowiedzUsuń