czwartek, 17 października 2013

Chapter nine.

Świadomość, że zostało się wykorzystanym.. pierwsze myśli samobójcze.. znienawidzenie całego świata - to właśnie było w mojej głowie. Czułam ból.. cholerny ból. Nie miałam ochoty na dalsze życie. Śmierć - to było jedyne, o czym myślałam. Czułam się, jak gówno.. brudna i niechciana.

Leżałam na łóżku Liam'a, wypłakując się w Jego poduszkę. Próbował ze mną rozmawiać, przytulić mnie, czy chociażby do mnie podejść, ale ja.. ja się bałam.. bałam się zaufać.
Cały czas siedział na fotelu w kącie pokoju i śledził dokładnie każdy mój najmniejszy ruch. Wlepiał we mnie te swoje boskie oczy.
-Możesz przestać się tak gapić?! - wybuchłam. Od samego początku byłam tykającą bombą, a On jeszcze pogarszał sprawę.
-Rose, ja chcę Ci tylko pomóc. - odparł niepewnie. Prychnęłam pod nosem.
-Jak? Jak chcesz mi pomóc?! Czasu nie cofniesz! - krzyknęłam rozpaczliwie. Wstał ze swojego dotychczasowego miejsca i ruszył w moją stronę. Serce natychmiast zaczęło bić mi szybciej i nie mogłam opanować oddechu. Moje ciało oblała fala strachu i On musiał to zauważyć, bo stanął kilka kroków przede mną.
-Nie zrobię Ci krzywdy.. obiecuję. - powiedział. Wahałam się. Jego humorki często się zmieniają. Teraz jest miły, a za chwilę mnie pobije. Zrobił kolejny krok. Lekko skinęłam głową, a On szybko pokonał dzielący Nas dystans i usiadł obok mnie. -Pozwól sobie pomóc.. zaufaj mi, Skarbie.. - wyszeptał błagalnie. Zrobił to z taką czułością w głosie, że jakaś część mnie chciała paść przed Nim na kolana i błagać o tę pomoc, której On nie może mi udzielić. Podniosłam wzrok, a w Jego oczach dostrzegłam ból, niepewność i strach. Chwycił moją dłoń i splótł Nasze palce.
-Li-am.. - znów się rozkleiłam. Przywarłam do Jego torsu, jak małe dziecko, a On natychmiast mnie objął.
-Shh.. wszystko będzie dobrze. - szeptał. -On już nigdy więcej Cię nie skrzywdzi, przysięgam. Nikt już nigdy tego nie zrobi. Nie pozwolę na to. - powiedział zdeterminowany. Odsunęłam się od Niego, a On chwycił mój policzek i otarł z niego łzę. -Co mogę zrobić, byś poczuła się lepiej? - spytał. Wahałam się z odpowiedzią. Bałam się? Tak. Bałam się reakcji.
-Po..po prostu.. bądź.. - wyszeptałam. Już nic nie powiedział, tylko znów mocno mnie przytulił. Był.. nie odszedł.. tyle wystarczy..

*Liam's P.O.V*

Mam być i będę. Nie zostawię jej. Nie ma takiej opcji.
Nie wiem, co czuję do tej dziewczyny. To kurewsko trudne. Chcę żeby była moja.. pragnę jej.. cholernie jej pragnę. Jest taka delikatna.. słodka.. Wkurwia mnie czasami, ale właśnie to mnie w Niej najbardziej pociąga. Czy ją kocham? Nie wiem. Nie mogę zaprzeczyć, a tym bardziej potwierdzić. To w chuj skomplikowane. Tak, jak ja.

Zasnęła.. Po 3 godzinach ciągłego płaczu, w końcu padła. Serce mi pękało, kiedy widziałem słonawą ciecz na jej policzkach. Może jednak, gdzieś tam w środku, jest jeszcze jakiś procent tego "starego Liam'a"? Chuj wie.
Okryłem ją kocem bardzo dokładnie i dyskretnie opuściłem pokój, kierując się na dół. W kuchni zastałem Niall'a. No tak..
-Cześć, stary. A Ty co? Spać nie możesz, czy jak? - spytałem, biorąc do ręki butelkę wody i opróżniając ją w mgnieniu oka.
-Głodny byłem.. - mruknął, wpierdalając kanapki. Zaśmiałem się i usiadłem obok Niego. Oderwał się od żarcia i popatrzył na mnie. -Co z Nią? - spytał nagle.
-W końcu zasnęła. - odparłem. -Było ciężko, ale udało mi się ją trochę uspokoić. - powiedziałem, a On rozsiadł się wygodniej.
-Będzie jej w chuj ciężko. - stwierdził, na co ja skinąłem głową.
-Boi się mnie, rozumiesz? Ona się mnie boi. - wymamrotałem zrozpaczony.
-Nie dziw się jej. Została zgwałcona, Liam. - palnął, a ja westchnąłem.
-Wiem o tym. Po prostu.. - zatrzymałem się, nie wiedząc, co powiedzieć.
-Zakochałeś się. - stwierdził zadowolony. Wytrzeszczyłem na Niego oczy. -Nie zaprzeczaj! To widać, chłopie. - powiedział, przekonując mnie.
-Przestań pierdolić. To chore jest! Ciągnie mnie do Niej, ale nie wiem, czy to można nazwać miłością. - wyjaśniłem, gestykulując rękoma. On tylko kpiąco kiwał głową.
-Jasne, jasne. Wmawiaj sobie. - palnął.
-Horan, bo Ci przywalę. - ostrzegłem Go, a On się roześmiał.
-Dobra. Idę spać, a Ty przemyśl to sobie. - powiedział i wyszedł. No kurwa, no! I nad czym ja mam myśleć? Ja pierdole...

*Rose's P.O.V*

Obudziłam się dość słaba. Ziewnęłam i przetarłam oczy, po czym je otworzyłam i ukazała mi się sylwetka śpiącego Liam'a. Był taki spokojny.. jakby całe to zło, które w sobie skrywa, gdzieś wyparowało. Kocham Go takiego.. Tak, kocham. Doszłam to tego wczoraj, kiedy tak rozpaczliwie starał się mi pomóc. Dostrzegłam w Nim to, czego nie było u Brian'a. Mimo, że jest wybuchowy, jest też kochany i troskliwy. Jesteśmy całkowitymi przeciwieństwami, ale "przeciwieństwa się przyciągają". Zakochuję się w przestępcy. Chore, nie? Ale serce nie sługa.
Chciałam iść się ubrać i jakoś dyskretnie opuścić ich dom. Kiedy próbowałam usiąść, Liam niespodziewanie mnie do siebie przyciągnął.
-Nie, zostań. - wymamrotał, nie otwierając oczu. Skrzywiłam się. Dalej bałam się, że dotknie mnie nie tak, jak powinien. Sam fakt, że spaliśmy w jednym łóżku, trochę mnie przerażał. Nieudolne próby zdjęcia Jego silnego ramienia z mojego ciała, wywołały u Niego jęki niezadowolenia. -Rosalie.. - mruknął i w końcu zmusił się, by podnieść powieki. Popatrzyłam na na Niego lekko wystraszona. Wciąż starałam się Go od siebie odsunąć. - Nadal mi nie ufasz? - spytał trochę zawiedziony. -Przecież nie zrobię Ci krzywdy. - powiedział obiecująco.
-Czy teraz już wszystko będzie tak wyglądać? Będę się bała każdego chłopaka? - pytałam, a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie, nie, nie. Skarbie, nie płaczemy.. - wyszeptał. Usiadłam, a On zaraz po mnie. -Powiedz mi, czego mam nie robić. - poprosił, łapiąc moje dłonie w swoje. Popatrzyłam głęboko w Jego oczy. Teraz, albo nigdy.
-N..na razie proszę, byś ograniczył ze mną jakikolwiek kontakt cielesny.. - wyszeptałam. -Prze..przepraszam, ja po prost.. - jąkałam się. Było mi okropnie trudno.
-Okej, zero przytulania, całowania itd. - powiedział lekko zawiedziony i mimowolnie wywołał uśmiech na moich ustach.
-Zrozum mnie.. jest mi ciężko.. - wymamrotałam i spuściłam wzrok.
-Ej.. - szepnął i podniósł mój podbródek. -Jest w porządku. - uśmiechnął się. -Domyślam się, co czujesz i uszanuję Twoją decyzję, ale postaraj się mi zaufać. - mówił błagalnie. Lekko skinęłam głową.
-Czy.. możesz odwieźć mnie do domu? Rodzice na pewno się martwią. - powiedziałam, siadając wygodniej.
-Oczywiście, że tak, ale jesteś pewna, że dasz radę? - spytał zatroskany, a ja poczułam ciepło na sercu.
-Tak. - odparłam przekonana, a On uśmiechnął się czule. Wyplątał się z prześcieradeł, stając na równe nogi, po czym podszedł do szafy.
-Okej. - mruknął i zaczął szperać w meblu. Wyjął szare dresy i jakąś koszulkę, a do tego dużą bluzę. Uśmiechnęłam się w myślach. Kocham duże bluzy! Cały zestaw położył obok mnie. -To dla Ciebie. Będę na dole. - rzucił i wyszedł. Ostrożnie zeszłam z łóżka. Syknęłam, kiedy znów poczułam ten ból. Zabrałam ciuchy i powoli ruszyłam do łazienki.
Gotowa zeszłam do kuchni, gdzie siedziała już cała piątka.
-Hej.. - szepnęłam cichutko.
-Hej, Rose. Jak się czujesz? - spytał Louis na wstępie. Skrzywiłam się lekko.
-Um.. lepiej. - skłamałam, a On skinął głową. Czułam na sobie ich palące spojrzenia. Przestąpiłam z nogi na nogę, kiedy niekomfortowa cisza wypełniłam pomieszczenie.
-Jedziemy? - spytał Liam, który teraz stał koło mnie. Skinęłam głową i ruszyłam za Nim w stronę drzwi.
-Odwiedź Nas jeszcze! - krzyknął Harry.
-Odwiedzę! - obiecałam i wyszłam, a zaraz po mnie Li.

~*~

Jadąc samochodem przez las, przed oczami mignęła mi czyjaś sylwetka.
-Liam, zatrzymaj się! - krzyknęłam rozpaczliwie, a On aż podskoczył.
-Co się stało? - zdziwił się, patrząc na mnie, jak na idiotkę.
-Zatrzymaj się! - powtórzyłam głośno. Spełnił mój rozkaz, a ja natychmiast wysiadłam z pojazdu i pobiegłam w TAMTO miejsce. -O mój Boże.. - wymamrotałam. W krzakach leżała jakaś dziewczyna. Była cała blada, miała pełno siniaków i rozcięty łuk brwiowy. Ubrana była w szorty i koszulkę, która była podarta. -Matko.. Liam! Chodź tutaj! - krzyknęłam, a On zaraz pojawił się koło mnie.
-Jezus.. kto to? - spytał przerażony i ukucnął koło Niej.
-Nie wiem, ale musimy jej pomóc. - oznajmiłam i zaczęłam zdejmować bluzę.
-Ale.. jak? - kolejne pytanie. Westchnęłam.
-Weź ją do samochodu i jedziemy do mnie. - rozkazałam. Zadygotałam z zimna, kiedy okrycie z moich ramion zniknęło. Liam natychmiast mnie posłuchał. Ostrożnie wziął ją na ręce i włożył na tylne siedzenia. Z bagażnika wyjął jakiś koc i podał mi go, a ja okryłam dziewczynę bardzo szczelnie. Chryste.. była, jak trup. Sina i zimna. Z powrotem ruszyliśmy.
Po jakichś 5 minutach, nieznajoma zaczęła się przebudzać.
-Hej.. - szepnęłam, kiedy powoli otwierała oczy.
-Gdzie ja jestem?! Kim TY jesteś?! - spanikowała, a ja założyłam pasemko swoich włosów za ucho.
-Spokojnie, jestem Rosalie. Znalazłam Cię zmarzniętą w lesie i chcę Ci pomóc. Zabieram Cię do mnie. - wytłumaczyłam powoli. Dziewczyna trochę się uspokoiła, jednak widać było, że nadal się boi. Chyba przypomniała sobie przebieg wydarzeń, ponieważ w jej przekrwionych oczach dostrzegłam łzy.
-Al..ale ja Cię nie znam! - powiedziała głośno, a ja starałam się ją uspokoić.
-Nic Ci nie zrobię. Chcę Ci tylko pomóc. - powtórzyłam, a Ona skinęła głową. -Jak się nazywasz? - spytałam.
-Vi..Victoria.. ale mówią na mnie Tori. - szepnęła siadając prosto. -Ki..kim On jest? - wskazała dyskretnie na Liam'a.
-To mój.. um.. - jąkałam się. Nie miałam pojęcia, jak Go przedstawić.
-Jestem jej chłopakiem. - odpowiedział za mnie, posyłając ten swój niebiański uśmiech. Zaraz! Co?! Popatrzyłam na Niego skonsternowana, a On wyszczerzył się do mnie w lusterku. - Jestem Liam. - powiedział i na sekundę odwrócił głowę w Naszą stronę, a ja, korzystając z okazji, posłałam mu mordercze spojrzenie.
-Powiedz mi, jak znalazłaś się w lesie? - spytałam, zmieniając temat, a Tori się skrzywiła.
-Z..zo..zostałam zgwałcona.. - przyznała cichutko, ale ja to usłyszałam. Po jej policzkach popłynęły łzy. Zamarłam i Li widocznie też, bo o mało co nie wjechał na drugi pas.
-J..jak to? Wiesz, kto to był? - zadałam kolejne i zerknęłam na Liam'a. Był lekko poddenerwowany.
-Nie. By..było ciemno... - zatrzymała się, by przełknąć łzy. -... do tego nic nie pamiętam. - wyjaśniła. Skinęłam głową.
-Ile masz lat i gdzie mieszkasz? - dociekałam, a Ona była nawet dość otwarta.
-Mam 16 lat i... nie mam domu. Uciekłam wczoraj z bidula. - odparła. Wytrzeszczyłam oczy.
-Pomogę Ci. - obiecałam, pewna siebie.
-Nawet mnie nie znasz. Jak chcesz mi pomóc? - spytała, ocierając łzy.
-Jeszcze nie wiem, ale coś wymyślimy. - powiedziałam stanowczo.
-Dzięki.. - szepnęła, a na jej różowych ustach wymalował się blady uśmiech.
-Nie ma za co.. przeszłam wczoraj przez to samo, tylko mnie ON pomógł. - wymamrotałam, wskazując na Leeyum.
-Poważnie? - zdziwiła się, otwierając lekko buzię.
-Tak.. - odparłam i myślałam, że sama zaraz się rozpłaczę.
-Jesteśmy. - Payne przerwał ciszę, gasząc silnik. Zamrugałam kilkakrotnie, by odpędzić łzy cisnące mi się do oczu i powoli wyszłam z samochodu, a potem pomogłam Victorii. Dziewczyna była strasznie osłabiona, bo ledwo trzymała się na nogach.
-Li.. mógłbyś? - poprosiłam. Podszedł do Nas i znów wziął ją na ręce. Szybko podbiegłam otworzyć drzwi wejściowe. Jak na złość, mama była w domu.
-Rosalie.. to Ty?! - krzyknęła z jakiegoś pomieszczenia. Chyba była zła.. Co ja mówię? Na stówę była zła!
-Weź ją na górę! Szybko! - ponaglałam Liam'a szepcząc. -Tak, mamo! - odkrzyknęłam. Zanim moja rodzicielka wyłowiła się z kuchni, Oni zniknęli już w moim pokoju. Westchnęłam i trochę się rozluźniłam.
-Gdzie byłaś całą noc?! - wyparowała, wyrzucając ręce w powietrze.
-Um.. u.. u Arii. - palnęłam bez namysłu. Kurwa, kurwa, kurwa!
-Dlaczego znowu kłamiesz?! - krzyknęła. Wytrzeszczyłam oczy.
-Skąd taki pomysł? - spytałam zdziwiona.
-Bo Aria była tutaj jakąś godzinę temu, pytając, gdzie jesteś. - odparła, zakładając ręce na piersi. No toś się wkopała, Rose. Gratulacje! -Powiesz prawdę?! - spytała, tracąc cierpliwość. Jeszcze chwila i wybuchnę.
-No.. ja.. - jąkałam się. Mój oddech był nie równy i czułam, ze serce zaraz wypadnie mi z klatki piersiowej.
-Rosalie! - pisnęła mama.
-Co mam Ci powiedzieć?! Że zostałam porwana i zgwałcona?! To mam Ci powiedzieć?! Jeśli tak, to proszę : ZOSTAŁAM PORWANA I BARDZO BRUTALNIE ZGWAŁCONA! - wrzeszczałam, jak głupia. No i stało się. Mama stała cała osłupiała i patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. -Przepraszam.. nie mogę.. - szepnęłam i uciekłam do siebie do pokoju. Kiedy zamknęłam za sobą drzwi, zobaczyłam Victorię, która siedziała na fotelu i Liam'a, który wpatrywał się we mnie. Nie czekając na nic, pokonałam dzielący Nas dystans i rzuciłam mu się rozpaczliwie na szyję. On objął mnie, nie pytając o nic. Płakałam tak samo, jak wcześniej.
Tori i Li siedzieli cicho, kiedy ja zwinięta w kłębek kołysałam się na łóżku. Dziewczyna w przeciwieństwie do mnie, radziła sobie całkiem nieźle. Może była potraktowana trochę lżej.. nie wiem. Wiem, że musiałam się ogarnąć, bo obiecałam jej pomoc.
-Przepraszam Was.. ja.. - zaczęłam, ocierając łzy.
-Wszystko w porządku. Wiem, co czujesz. - Vic podeszła do mnie ze słabym uśmiechem na ustach. - Dopiero co się poznałyśmy, ale.. pomóżmy sobie nawzajem, co? - zaproponowała. Zerknęłam na Liam'a, który kiwał twierdząco głową.
-Okej. - odparłam z lekką chrypką. Dziewczyna uśmiechnęła się ciepło i bez słowa owinęła ramiona wokół mnie, tuląc mocno. Odwzajemniłam gest. -Chcesz się wykąpać? - spytałam, stając na równe nogi.
-Jeśli mogę.. - mruknęła nieśmiało.
-Pewnie, że tak. - powiedziałam. Dałam jej swoje ciuchy, pokazałam, gdzie łazienka i już po chwili słyszałam szum lejącej się wody.
Z powrotem usiadłam na łóżku. Otworzyłam buzię, by się odezwać, jednak nic z niej nie wyszło. Brunet wpatrywał się we mnie. Towarzyszyła Nam niezręczna cisza.
-Co to było to w samochodzie? - spytałam w końcu. Li wstał ze swojego miejsca i usiadł obok mnie.
-Bo ja.. ten.. - jąkał się. Czyżby odważny Pan się stresował? Zachichotałam w myślach.
-No? - ponagliłam Go. Bałam się trochę tej odpowiedzi.
-Słuchaj, Rose. - zaczął, poważnym tonem. -Jesteś bardzo wkurwiająca, ale.. ale Cię lubię. I to nawet bardzo. - powiedział. Zamrugałam kilka razy, zbierając szczękę z podłogi. -Wiem, że może to nie odpowiedni moment na takie wyznania, ale nie chcę już dłużej czekać. Różnimy się i to kurewsko bardzo, jesteśmy dwoma innymi światami i jestem pewny, że razem stworzymy mieszankę wybuchową. Mimo wszystko chcę spróbować. Jest w Tobie coś.. coś magnetycznego. Pragnę Cię cholernie i nie mogę sobie z tym poradzić. - zakończył swoją wypowiedź. Siedziałam, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. Co On właśnie powiedział? Że chce spróbować? Ale czego? Mam być Jego kolejną zabawką?
-Cz...cz...czekaj! - palnęłam. - Czy Ty właśnie zaproponowałeś mi związek? - wytrzeszczyłam oczy.
-No.. tak. - odparł, uśmiechając się. W duchu skakałam z radości, jednak to nie takie proste.
-Ale, jak Ty sobie to wyobrażasz? Ja - zwykła nastolatka, dobra uczennica, grzeczna dziewczynka i Ty - facet, który handluje narkotykami, przestępca? Przecież to nie wypali. - powiedziałam sfrustrowana. Niespodziewanie uklęknął przede mną, łapiąc moje obie dłonie w swoje. Chwila! Co się dzieje?!
-Rose.. ja wiem, jak to wygląda, ale.. daj mi.. NAM szansę. - poprosił. Moje szeroko otwarte oczy prawie wyszły z orbit.
-Skąd mam pewność, że nie będę kolejną zabawką? - spytałam, a On westchnął zbity z tropu.
-Wiedziałem, że o to zapytasz.. - przyznał skonsternowany.
-Więc? - dociekałam. Popatrzył na mnie z nadzieją. Boże...
-Z Tobą jest inaczej.. bałem się od samego początku, że właśnie tak się stanie, ale mimo to, nie mogłem dać Ci spokoju. Zakochałem się w Tobie.. tak sądzę. I możesz być pewna, że nie będziesz zabawką. - wyznał. O słodki Jezu...
-Liam... - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Proszę.. chociaż spróbuj.. - mówił błagalnie. Prawdopodobnie będę tego żałować, ale kij z tym.
-O..okej.. -szepnęłam.
-Naprawdę? - spytał, a w Jego oczach majaczyły iskierki szczęścia i niepewności. Skinęłam głową, a On uśmiechnął się w ten swój uroczy sposób, po czym pocałował mnie z taką namiętnością, że prawie się rozpłynęłam. Odwzajemniłam pocałunek.
-Kocham Cię.. - wyrwało mi się, kiedy się ode mnie odsunął. Natychmiast zdałam sobie z tego sprawę i policzkowałam się w myślach. -Ja.. no.. - jąkałam się, a On znów się uśmiechnął.
-Shh.. ja Ciebie też. - szepnął. Moje serce natychmiast przyśpieszyło swoje obroty. To było coś wspaniałego. Nie umiałam kryć swojej radości.

~*~

-Ja będę leciał.. - szeptał Li, kiedy Victoria już spała. Zrobiłam smutną minkę, a On zachichotał. -Wpadnę jutro po Ciebie i po Tori. - oznajmił.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. - powiedziałam, a On uniósł pytająco brwi. -Dajmy jej trochę czasu. Musi najpierw przyzwyczaić się do mojego towarzystwa, a potem przedstawimy ją reszcie. - zaproponowałam.
-Okej. - odparł. Zdałam sobie z czegoś sprawę. Głupia!
-Ej.. bo jest godzina 1:30 w nocy. Jak chcesz wyjść? - spytałam, patrząc na Niego uważnie. Podrapał się po głowie, trochę zakłopotany, a ja tłumiłam śmiech.
-Okno! - oświeciło Go nagle. Pokazałam mu, żeby puknął się w czoło, jednak olał to totalnie i podszedł do, obranego przez siebie, celu.
-Uważaj! - pisnęłam ciut za głośno, kiedy przekładał obie nogi. Uciszył mnie, będąc już na zewnątrz. -Nie spadnij.. - poprosiłam.
-Chodź tu.. - mruknął, a ja spełniłam Jego rozkaz. Natychmiast wpił się w moje wargi, a ja prawie się przewróciłam. Złapałam Go za szyję pogłębiając pocałunek i tym samym przytrzymują Go. -Dobranoc. - szepnął mi w usta i musnął je ostatni raz, po czym mrugnął do mnie jednym okiem i zeskoczył na trawnik. Pomachałam mu i zamknęłam okno. Zadowolona, położyłam się obok Vic, a chwilę później zasnęłam.

----------------------------------------------------------------------------------

Mamy dziewięć! :)
Mam nadzieję, że nie będziecie złe z tak szybkiego obrotu sprawy.
Liam i Rose dali sobie szansę. :D wiem, że może trochę za wcześnie, ale całe moje opowiadanie nie będzie miało więcej niż 30 rozdziałów (jeżeli wgl będzie 30), więc dlatego namiastka miłości jest już teraz. Oczywiście, opowiadanie będzie miało 2 część (jeżeli oczywiście chcecie), a mianowicie "Can you love me again? part II". Mam nadzieję, że mój plan wypali i będziecie równie chętnie czytać. Ale na razie przejdźmy do tej notki ;3
Osobiście, jestem trochę zła na siebie, bo mogło wyjść lepiej, jednak dałam z siebie wszystko.
Jest tutaj niespodzianka dla @luv_my_zayn <3 masz, głupku! ;*
Mam nadzieję, że się Wam podobało.
Liczę na szczere komentarze. :)
Kocham Was. xx @luv_myy_harreh

9 komentarzy:

  1. WOW.WOW.WOW
    Zajebiste *-*
    Tak bardzo mi szkoda Rose i Victorii.Tak nagle się pojawiła.
    Wątek miłosny nie jest dodany za szybko.W sumie to w sam raz.
    Nie jestem zła z takiego szybkiego obrotu sprawy ;)
    I oczywiscie,że będę czytać kolejną część.
    Dawaj następny rozdział!
    S.Z.Y.B.K.O
    @I_hate_life15

    OdpowiedzUsuń
  2. awww awww jezu przepiękne to jest <33
    i nie, nikt nie jest zły bo niby o co? że rozdział jest najzajebistszy na świecie? <3
    no i ciesze sie, że dodałaś Tori, wiadomo dlaczego <3
    kocham cię, wiesz? ;3
    dzięki wielkie za ten rozdział. i nie wiem czy mam sie obrazić za to "masz, głupku! ;*" , ale nie obrażam sie, chociaż może powinnam haha :D
    dobra, żartuje oczywiście, na cb sie nie moge gniewać <3 dodawaj szybko next <3
    @luv_my_zayn

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu *.* rewelacja! Czekamy na next :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dżizys, kobieto! O matko, to jest takie...o matko! Wysłowić się nie mogę xD Ogólnie chodziło o to, że ten rozdział jest taki dfgbnk,mnb vcffvgbhnjk *.* W sumie nie lubię szybkiego obrotu wydarzeń, ale to jest takie wspaniałe, że tutaj akurat nie zwróciłam na to uwagi :D Czekam na next xx
    @luv_my_jade

    PS. Sorry, że z anonimka, jestem na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jaki Liaś. Awwwww awwwwww awwwwww *__* czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne. Przepraszam, że tak długo zajęło mi czytanie tego ;c Rozdział świetny i dobrze, że się tak szybko dzieje. hihi :D Może mam inne poglądy niż inni. Looool. Więc ogólnie jest fajnie. @dreamingunivers

    OdpowiedzUsuń
  7. Czeeeeeeeeeeeeeeeeeeść. Boże nareszcie udało mi się tu wpaść. Przepraszam cię za to strasznie. Ale najpierw szkoła, potem 18nastka koleżanki i nie miałam czasu żeby wejść. Nie lubię czytać i nie skomentować od razu dlatego jestem dopiero teraz.
    Rozdział jest niesamowity. Akcja szaleje i tempo jest niezwykłe. Liam coraz bardziej i bardziej mi się podoba. Mimo szybkości wątków, to naprawdę całość mi się podoba. Dzieje się i o to chodzi!
    Trzymaj sie!
    @Real_Paradiise x

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć, tutaj Seline z spis-blogow-1d.blogspot.com
    Zauważyłam, że nigdzie nie umieściłaś linku, naszego spisu. Proszę cię o dodanie go jak najszybciej. W innym razie zostaniesz usunięta.
    Przy okazji: na blogu pojawił się konkurs i jeśli miałabyś czas i ochotę, zapraszam do wzięcia udziału.
    Pozdrawiam,
    Seline

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow , naprawdę znakomity rozdział :)
    Świetnie opisałaś sytuację, widać ze masz talent
    Całe opowiadanie jest bardzo wielowątkowe i mi się to jak najbardziej podoba. Sama postać Liama, która kreujesz jest super!
    Czekam na nn
    Zapraszam cię do mnie na kryminał z zaynem malikiem. byłoby mi miło gdybyś wpadła i zostawiła swoją opinię ;)
    criminal-story-zayn-malik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń