*Liam's P.O.V*
Wróciłem do domu w dobrym humorze, jednak, kiedy Niall przekazał mi, co się działo pod moją nieobecność, wkurwiłem się, jak nigdy.
-Co to ma znaczyć, że on, kurwa, tu jest?! - wydarłem się, uderzając pięścią w ścianę.
-Zamknij się i usiądź, do chuja! - wrzasnął wytrącony z równowagi, Louis. Mój szybki oddech za nic nie chciał się unormować. Roznosiło mnie od środka. Miałem ochotę zajebać GO gołymi rękoma.
-Jak rozpierdolisz dom, nic nie wskórasz! - dodał Harry. Był z nas najmłodszy, ale najbardziej stanowczy.
-To co mam, kurwa, robić?! Czekać, aż zabierze mi Rose?! - pytałem, cedząc każde słowo.
-Rosalie jest bezpieczna. - oznajmij Zayn, na co prychnąłem. -ON chce tylko ciebie. - powiedział z naciskiem na "tylko". Wziąłem głęboki wdech, starając się opanować. Usiadłem na kanapie.
-Kiedy tu był? - zadałem pytanie, stanowczym głosem. Mam zamiar rozliczyć się z tym gnojem raz na zawsze.
-Godzinę temu. - odparł. -Słuchaj, chłopie. Musisz zakończyć z NIM wojnę. Bo jeżeli nie, to ucierpi twoja rodzina. Wiesz o tym. - powiedział. A wiecie co najbardziej mnie wkurwiało? To, że miał jebaną rację.
*Roses's P.O.V*
Obudziło mnie głośne dobijanie się do pokoju. Przetarłam oczy i ziewając podeszłam do drzwi. Zapominając całkowicie o poprzednim dniu i obecności Tori, otworzyłam je.
-No nareszcie! Musimy poważnie poroz... - mama się zatrzymała, skupiając wzrok na czymś, a raczej kimś, za mną. Odwróciłam się i moja ręka natychmiast spotkała się z moim czołem. Ty skończona idiotko! -Vi..Vi..Victoria.. - wydukała moja rodzicielka. Chwila! Co?! Skąd ona ją zna?! - Boże.. - tłumiła szloch.
-Możesz mi wytłumaczyć, skąd znasz Tori? - spytałam zdziwiona. Cisza. -Mamo? - ponaglałam ją. Nadal nic.
-Ben! - krzyknęła kobieta. Tata wpadł do pokoju i stanął, jak wryty. Halo! Co się, do kurwy, dzieje?!
-Tori.. - szepnął ze skruchą i wydawać się mogło, że zaraz się rozklei.
-Powie mi ktoś, o co tutaj chodzi?! - wypaliłam skonsternowana.
-To.. to twoja siostra.. - odpowiedziała mama, na chwilę odwracając wzrok w moją stronę. Że jak?! Nie no, to są chyba jakieś jaja...
-Przepraszam? - zdziwiła się Vic. Witaj w klubie, mała.
-Rose.. - tata westchnął. -Kiedy byłaś mała, zdradziłem twoją mamę.. - przyznał ze wstydem. Popatrzyłam na Nią i widziałam ból związany ze wspomnieniami. -Wybaczyła mi, ale.. ale 9 miesięcy później urodziła się Victoria. Mieliśmy mały kryzys, jednak udało nam się przetrwać. - wyszeptał. Odwrócił wzrok do Tori. - Szukałem cię.. Kiedy Bella, twoja mama, zginęła w wypadku, ty wylądowałaś w domu dziecka. Chciałem.. chcieliśmy cię zaadoptować, lecz nie wiedzieliśmy, gdzie się znajdujesz. Sprawdzaliśmy w USA, w Niemczech, we Włoszech, w całym UK i w Irlandii.. nie było po tobie ani śladu. W końcu, jakiś miesiąc temu dostałem telefon, iż obecnie jesteś w Londynie. - dokończył, a głos zabrała moja mama.
-Załatwialiśmy wszystkie papiery. Za tydzień mieliśmy się z tobą spotkać. - dodała i spojrzała na mnie. -Chcieliśmy ci powiedzieć.. - oznajmiła. Słuchałam całej tej historii i moje oczy prawie wyszły z orbit. Byłam w kompletnym osłupieniu. Nie mogłam w to uwierzyć.
-Czy nadal chcecie mnie adoptować? - spytała Vic, łamiącym się głosem.
-Oczywiście, że tak. Jesteś moją córką. - powiedział tata. Dziewczyna wstała z łóżka i rzuciła się na szyję rodzicom. Płakała.. ale tym razem ze szczęścia. Popatrzyłam na nią, a ona do mnie podeszła.
-Dziękuję ci.. - wyszeptała, wtulając się w moją koszulkę.
-Za co? - zdziwiłam się. Otarła swoje policzki i kąciki jej ust się podniosły.
-Że mnie do siebie zabrałaś. - odparła. Tym razem, to ja się uśmiechnęłam i mocno ją objęłam.
-Nie masz za co dziękować. Na pewno zrobiłabyś to samo. - wymamrotałam w jej włosy.
-Czy możecie NAM w końcu wytłumaczyć, o co tutaj chodzi? - spytał, już lekko poddenerwowany, tata. Zerknęłam na Tori, która głośno przełknęła ślinę. Westchnęłam i zaczęłam od początku, oczywiście pomijając niektóre fakty. Wszystkiego wiedzieć nie muszą.
-Ale jak to?! - spanikowała mama. -Wiesz, kto to był?! - dociekała. Siedziałam po turecku na łóżku, wytężając mózg. Kończyły mi się kłamstwa...
-Powiedziałam ci już, że nie. - mruknęłam. -Było ciemno i... straciłam przytomność. - palnęłam, modląc się, by mi uwierzono.
-Musimy iść z tym na policję. - rzucił tata, który przez cała rozmowę siedział cicho. Kipiał ze złości, to było widać.
-Nie! - krzyknęłam, co spotkało się z ich zdziwionymi minami. -To nic nie da, a poza tym.. ja nie chcę.. - wyszeptałam, zgodnie z prawdą. Nie potrzebuję skandalu.
-Jak to nie chcesz?! - wypaliła mama, stając gwałtownie na nogi. -Nie możemy tego tak zostawić! To może odbić się na Twojej psychice! - wydzierała się, gestykulując rękoma. Zaczęła chodzić po pokoju w tę i z powrotem.
-Nie chcę i już, okej?! - podniosłam głos. -Mam prawie 18 lat i sobie poradzę. - zapewniłam ją. Schowała twarz w dłoniach i słyszałam, jak zaczyna szlochać.
-Przepraszam, że nie mogłam ci pomóc.. - wyszeptała ze skruchą. Podeszłam do niej i przytuliłam ją. Czuła się winna..
-Mamo.. - załkałam. Popatrzyła na mnie, a ja, wykorzystując okazję, wtuliłam się w nią.
-Victorio, Ty też pewnie nie chcesz iść z tym na policję? - domyślił się tata. W jego głosie również było słychać smutek.
-Tak. - szepnęła cichutko. Nadal starałam się uspokoić mamę.
-To, w takim razie, muszę podziękować temu Liamowi. - oznajmił tata i, jak na zawołanie, zadzwonił mój telefon. Leeyum.
-Przepraszam.. - szepnęłam i odsunęłam się od mojej rodzicielki. -Tak? - odezwałam się, przykładając aparat do ucha.
-I jak? Wydało się? - pytał, a w tle słychać było warkot silnika.
-Um.. to zależy co. - mruknęłam, patrząc na moich rodziców, którzy uważnie mnie obserwowali.
-No.. Tori, gwałt. - wyjaśnił. Och.
-Tak.. to znaczy.. wszystko ci opowiem, jak.. - przerwał mi. Ugh.
-Będę za 10 minut. - zakończył rozmowę. Moje serce zakołatało. Strach?
-Kto to? - spytał od razu tato.
-Liam.. um.. będzie tu za 10 minut. - odparłam, zakładając pasemko włosów za ucho.
-To świetnie się składa. - ucieszył się. Zajebiście..
-Taa.. - mruknęłam. Sarkazm.
-Jeśli już tutaj będzie, chcę z nim porozmawiać. - oznajmił. Pokazałam mu dwa kciuki w górę i posłałam blady uśmiech, po czym razem z mamą, wyszli. Usiadłam obok mojej siostry.
-Czy.. - zaczęła niepewnie, bawiąc się swoimi palcami.
-Hmm? - zachęciłam ją, by kontynuowała. Przełknęła ślinę.
-Powiedz mi, kim tak naprawdę jest Liam? - spytała, a mnie zatkało.
-Nie mogę ci powiedzieć. - szepnęłam. Zmarszczyła brwi.
-Dlaczego? - kolejne pytanie. Westchnęłam.
-Słuchaj, młoda.. - zaczęłam, siadając wygodniej. -Dopiero zaczynasz, a to jest trochę pogmatwane i zapewne sama się wkrótce dowiesz. - wyjaśniłam. Wydęła wargi, a ja cicho zachichotałam.
-Dobra. - fuknęła, zrezygnowana. Przytuliłam ją, mierzwiąc jej włosy, przez co uzyskałam melodyjny śmiech.
-Rosalieee! - krzyknęła moja rodzicielka. Wybiegłam z pokoju, jak torpeda. Zbiegając po schodach, widziałam zwisającą koszulę, która zawiązana była na biodrach, czarne conversy i rurki tego samego koloru. Wyszczerzyłam się i kiedy byłam już na równym, chciałam podejść do Liama i go pocałować, ale do korytarza wszedł tato. Kurwa, genialne wyczucie czasu, nie ma co...
-Więc, ty jesteś Liam? - spytał, wystawiając rękę w jego stronę. -Ben, tata Rose i Tori. - przedstawił się. Chłopaka wmurowało, ale przyjął gest.
-Tak, jestem Liam. Miło mi pana poznać. - powiedział uprzejmie, uśmiechając się przy tym. Serio?
-Chciałem ci podziękować, że zaopiekowałeś się moją córką. - oznajmił z bladym uśmiechem. Skrzywiłam się, wspominając TAMTO zdarzenie..
-Dla niej zrobię wszystko. - odparł, co zdziwiło mojego ojca, a u mnie wywołało rumieniec. Payne chwycił mnie niespodziewanie za rękę.
-Yghm.. no dobrze.. w taki razie, jeszcze raz dziękuję. - powtórzył trochę zmieszany i odszedł. Zachichotałam i pociągnęłam chłopaka na górę.
-Cześć, Victoria. - rzucił brunet na wejściu.
-Hej.. - odparła cichutko, lekko się uśmiechając.
-Muszę ci coś powiedzieć. - skierowałam się do Liama, siadając na łóżku.
-Co takiego? - spytał, zajmując miejsce na fotelu, po czym skupił całą swoją uwagę na mnie.
-Tori jest moją siostrą. - palnęłam, szczerząc się, a on znów został zbity z tropu. Siedział i wpatrywał się raz we mnie, raz w Victorię.
-Poważnie? - spytał z szeroko otwartymi oczami. Pokiwałam zamaszyście głową. -Ale, jak to? - zdziwił się. Zachichotałam, jednak zaraz spoważniałam.
-Tata zdradził mamę, kiedy byłam mała i spłodził tę ślicznotkę. - wyjaśniłam, wskazując na moją siostrę. Tamta lekko się zarumieniła.
-Aaa.. - mruknął i uśmiechnął się szeroko, ukazując biel swoich zębów. Odwzajemniałam gest.
-Wiec.. po co przyjechałeś? - zadałam pytanie całkiem z innej beczki. Li podrapał się po karku.
-Po was. - odparł, podnosząc się ze swojego miejsca. Zmarszczyłam brwi. -Chcę cię przedstawić reszcie. - zwrócił się do Tori.
-Mnie? - zdziwiła się. Liam skinął głową. -Ale.. ja.. - jąkała się, patrząc na mnie błagalnie.
-Umawialiśmy się. - wręcz warknęłam, zwracając na siebie jego uwagę. Kiedy na mnie spojrzał, rzuciłam mu gniewne spojrzenie.
-Wiem, ale chłopaki chcą ją poznać. - wyjaśnił twardo, niezadowolony moim tonem. Pieprzyć to.
-Ona nie jest gotowa! - syknęłam i stanęłam na równe nogi. Zacisnął mocno szczękę.
-Rosalie.. nie zapominaj się. - ostrzegł oschle. Prychnęłam.
-Liam, ona musi otrząsnąć się po tym... - popatrzyłam na Niego znacząco, gestykulując rękoma. On tylko uniósł swoje brwi do góry. -No, Jezu. Wiesz o co mi chodzi! - pisnęłam, tracąc cierpliwość.
-Rose.. - odezwała się nagle Victoria. Odwróciłam się w jej stronę. -Chcę jechać. - powiedziała.
-Tori, nie sądzę, żeby... - zaczęłam, ale uciszyła mnie.
-Dam radę. - przekonywała mnie z uśmiechem. Westchnęłam.
-Dobra, zbieraj się. - palnęłam. W podskokach, co mnie zdziwiło, ruszyła do łazienki.
-Ty! - warknęłam, wytykając palec w stronę bruneta. -Jeżeli któryś powie jej coś niestosownego, to zabiję. - ostrzegłam. Zaśmiał się szyderczo i podszedł do mnie, oplatając mnie rękoma w talii.
-Wkurwiasz mnie, kiedy się zapominasz. - wysyczał. Zaplotłam ramiona na piersi i wpatrywałam się w jego kamienną twarz.
-Pamiętaj, że obiecałeś się hamować. - przypomniałam mu. Skinął głową.
-Pamiętam o tym. - odparł. -Ale ty też nie możesz przesadzać. - oznajmił. Wydęłam usta, a on niespodziewanie się w nie wpił. Zrobił to z taką siłą, że prawie się przewróciłam. Szedł do przodu, a ja chwyciłam się jego koszulki. Przygwoździł mnie do ściany, prosząc o wstęp, który od razu mu dałam. Po chwili nasze języki toczyły zawziętą walkę o dominację. Całował mnie z taką namiętnością, że aż nogi się pode mną uginały. Zjechał ustami na moją szczękę i sunął aż po obojczyk. Wplotłam palce w jego włosy, przez co uzyskałam cichy pomruk zadowolenia. Przyssał się do skóry pod moim uchem. Zagryzł ją delikatnie i przejechał po niej językiem. Jęknęłam, kiedy dmuchnął w pulsujące miejsce. Malinka? Świetnie...
Chwycił moje udo i uniósł je lekko, powracając do moich warg. Przygryzł dolną i pociągnął ją lekko. Zadowolony, odsunął się ode mnie. Nasze oddechy były szybkie. Patrzyłam w jego pociemniałe oczy i nagle usłyszałam ciche chrząknięcie. Odepchnęłam Liama od siebie, oblewając się rumieńcem.
-No, no, no.. - chichotała moja siostra. Przyłożyłam rękę do klatki piersiowej i odetchnęłam z ulgą.
-Nie strasz nas tak! - zmroziłam ją wzrokiem. Ona tym razem wybuchła śmiechem.
-Jestem gotowa. - oznajmiła. Skinęłam głową i szybko powędrowałam do łazienki.
Gotowa, weszłam z powrotem do pokoju, gdzie zastałam moją mamę.
-A gdzie Liam i Tori? - zdziwiłam się, a kobieta posłała mi uśmiech.
-Na dole. - odparła. Odwzajemniłam jej gest i zabrawszy swój telefon, wyszłam z pokoju. Z salonu dobiegał melodyjny śmiech mojego chłopaka. Wyszczerzyłam się na ten gest i weszłam do pomieszczenia.
-Możemy jechać. - oznajmiłam. Brunet momentalnie podniósł się z miejsca.
-Miło mi się z panem rozmawiało. Do widzenia. - pożegnał się, podając ojcu rękę. Pokiwałam głową z dezaprobatą.
-Do widzenia. Wpadaj do nas częściej. - zachęcił go, kiedy już wychodziliśmy.
-Postaram się. - obiecał i posłał mu ostatni uśmiech, po czym chwycił moją dłoń i pociągnął w stronę samochodu. Otworzył mi drzwi i pozwolił wsiąść. To samo zrobił z Tori i po chwili obszedł pojazd i zasiadł na miejscu kierowcy.
Przez całą drogę zbytnio nie gadaliśmy. Liam trzymał moją rękę w swojej i kilka razy obdarzył mnie spojrzeniem. Nic poza tym.
-Jesteśmy. - oznajmił, parkując samochód. Odpięłam pas bezpieczeństwa.
-Mhm.. - mruknęłam i chwyciłam klamkę, by wysiąść. Zamknięte! -Um.. Liam? - spojrzałam na Niego pytająco. Właśnie wysiadał z auta i jedyne, co zdążyłam jeszcze zobaczyć, to zawadiacki uśmieszek. Ugh..
Łaskawie otworzyły mi te głupie drzwi i pozwolił wysiąść. -Dzięki. - warknęłam. Jeszcze bardziej się wyszczerzył. Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę domu.
-Rosalie! - wykrzyknął, zadowolony na mój widok, Niall. Uśmiechnęłam się, kiedy owinął wokół mnie ramiona i przyciągnął do siebie.
-Cześć, chłopcy. - pomachałam do reszty, która siedziała przed telewizorem. Na mój widok, wstali i ruszyli w naszą stronę.
-Sieeeemaa! - wykrzyknęli. Zachichotałam. Zayn podszedł do mnie, by mnie uścisnąć, a Liam momentalnie zacisnął szczękę. Kiedy Tori weszła do środka, Malik jakby osłupiał. Odsunął się ode mnie, nie spuszczając wzroku z mojej siostry. To było dziwne. Stał z szeroko otwartymi oczami, a ja ledwo panowałam nad wybuchnięciem śmiechem. Po chwili wyprostował się i, jak gdyby nigdy nic, przeczesał ręką włosy.
-Co to za dziwka? - spytał mnie, powodując mój wewnętrzny wybuch. Miałam ochotę na niego skoczyć i rozwalić tę śliczną buźkę.
-To.moja.siostra.- wysyczałam, zaciskając pięści. Styles walnął mulata w ramię, a tamten podrapał się po karku.
-Yy.. um.. no to ten.. cześć. - palnął z bladym uśmiechem.
-Nie pomagasz sobie, Malik. - warknęłam, czując nagły przypływ adrenaliny. Nialler wybuchnął śmiechem. Serio? Co ja takiego powiedziałam? Popatrzyłam na niego wymownie. Nadal byłam wkurwiona.
-Sorry.. - mruknął zmieszany. Musiałam wyglądać groźnie. Zaśmiałam się szyderczo w myślach.
-Victoria to siostra Rosalie. Hamuj się Zayn. - syknął Liam. Oo! Broni mnie?
-Nie wiedziałem, tak?! - podniósł głoś, co nie spodobało się mojemu chłopakowi. "Mojemu chłopakowi".. jak to fajnie brzmi. Nim się zorientowałam, Li podszedł do Malika i chwycił go za koszulkę, rzucając na ścianę. Pisnęłam na ten widok.
-Nie.zapominaj.się.kurwa. - warknął. Tamten zaśmiał się szyderczo, co jeszcze bardziej poddenerwowało Liama. Na szczęście, do akcji wkroczył Louis. Odciągnął ich od siebie. Natychmiast chwyciłam Leeyum za ramię. Oddychał głęboko i szybko. Uspokajająco się do niego uśmiechnęłam, co trochę pomogło. Odetchnął jeszcze raz i wyluzował się. Popatrzyłam na Tori, która stała ze spuszczoną głową. Chyba chciała zakryć łzy, bo szloch dało się usłyszeć. Ruszyłam w jej stronę i oplotłam ją ramionami, przez co się wzdrygnęła.
-Shh.. chodź.. - szepnęłam, wychodząc z domu. Usiadłyśmy na schodkach.
-Czemu? Czemu "dziwka"? Przecież ja mu nic nie zrobiłam.. - łkała, a mnie serce pękało. Przywiązałam się już do niej i jestem w tanie zajebać tego pieprzonego egoistę!
-Wiem, ale oni właśnie tacy są. - wymamrotałam. Podniosła głowę, która wcześniej spoczywała na moim ramieniu.
-To dlaczego jesteś z Liamem? - spytała, patrząc na mnie z niedowierzaniem. Nerwowo przygryzłam wargę.
-Wiesz.. - zaczęłam, ale wtedy drzwi za nami się otworzyły. Dziękowałam Bogu, że akurat w tym momencie.
-Wchodźcie do środka. - rozkazał twardo Harry. Posłuchałam go i chwytając siostrę za rękę, podniosłam się z zimnych płytek. Przekraczając próg, spotkałam się z zabójczym spojrzeniem Malika. Świetnie.. teraz będzie jeździł po mnie.
-Na górę. - poinstruował takim samym tonem, Liam. Nic nie mówiąc, jego też posłuchałam. Człapiąc, czułam jego wzrok na swoim tyłku. Och, Boże..
-Nie gap się. - wymamrotałam. Usłyszałam tylko śmiech. Wywróciłam oczami, wchodząc do jego pokoju.
-Ja się nie gapię, ja podziwiam. - oznajmił, zamykając drzwi. Czegoś mi brakowało.. Chwila!
-Gdzie jest Tori? - przestraszyłam się. Wzruszył ramionami.
-Została na dole. - wymruczał, podchodząc do mnie. Objął mnie w pasie i wetknął nos w moje włosy.
-Liam.. - szepnęłam, odpychając go lekko. -Nie może tam być sama. - powiedziałam. Odsunął się.
-Dlaczego nie? - uniósł pytająco brwi. Trzepnęłam go w ramię.
-Czy ty sobie zdajesz sprawę, jak ona musi się tam z nimi czuć? - spytałam. Panowałam nad sobą mimo, że było ciężko. Uśmiechnął się. -To nie jest śmieszne! - pisnęłam, próbując się mu wyrwać. Trzymał mnie mocno i na marne poszło moje szarpanie.
-Spokojnie. Powiedziałem, że mają nie odpierdalać jaj. - oznajmił, nie przejmując się moimi słowami.
-Proszę cię.. to moja siostra. Wiesz, co przeszła.. - mówiłam. -Chodź.. - błagałam, ciągnąc go w stronę drzwi.
-Ugh.. dobra. - fuknął zrezygnowany. Wyszczerzyłam się, całując jego policzek.
-Wiesz, że usta mam kawałek dalej? - spytał, tracąc cierpliwość.
-Wiem. - palnęłam. -Ale nie zasłużyłeś. - zaśmiałam się, ale zaraz tego pożałowałam.
-Ja ci dam "nie zasłużyłeś". - warknął i chwycił mnie w pasie, rzucając na łóżko. Popatrzyłam na niego zdziwiona, a on, nie przejmując się wcale, zawisnął nade mną. Zachichotałam, kiedy włożył swoje ręce pod moją koszulkę, tym samym łaskocząc. -Nie śmiej się! - rozkazał miękko. Mimo to poczułam, jak kąciki jego ust się unoszą. Wśliznął swój język do mojej buzi, zaczynając walkę. Nie dałam za wygraną. Z lekkim zawahaniem i trudnościami, przewróciłam nas, siadając na nim okrakiem. -Mmm.. niezła pozycja, Skarbie. - rozmarzył się.
-Głupek. - palnęłam i tym razem to ja wpiłam się w jego usta. Byłam bardzo odważna, jak na kogoś, kto dwa dni wcześniej został zgwałcony, ale czułam, że mogę mu zaufać. Widocznie zadowolony, oddawał pocałunki. Zaczął wędrówkę swoimi długimi palcami w górę moich pleców, przez co, w dole kręgosłupa poczułam przyjemne ciarki. Iskry przechodziły przez nasze ciała, powodując jeszcze większe pożądanie. Pragnęłam go tak samo cholernie, jak on mnie.
-Rose.. - wymamrotał przez pocałunek i zaczął zdejmować materiał okrywający moją klatkę piersiową. Muszę to przerwać. Nie mogę.. jeszcze nie teraz.
-Stop. - powiedziałam, odsuwając go od siebie. Zmarszczył brwi, patrząc na mnie ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Przeczesałam palcami swoje włosy. -Ja.. - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Rozumiem. - wyszeptał i usiadł, a ja nadal znajdowałam się na jego kolanach. Uśmiechnął się uspokajająco, zakładając pasemko moich włosów za ucho. Przełknęłam ślinę.
-Przepraszam.. - mruknęłam, lekko skrępowana. Już miał się odezwać, ale przeszkodził mu Harry, który wpadł do pomieszczenia. Zeskoczyłam z kolan bruneta, jak poparzona.
-Będziecie się ruchać potem, chodźcie na dół. - rozkazał i z szyderczym uśmieszkiem, obserwował, jak moje policzki oblewa rumieniec. Spuściłam wzrok na swoje stopy, które były bardzo interesujące.
-Spierdalaj, Styles. - warknął Li i podszedł do mnie, chwytając moją dłoń.
-Oj, to jaja były. - zaśmiał się zielonooki i wyszedł, a zaraz za nim my.
---------------------------------------------------------------------------------------
PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM.
Ponad dwa tygodnie nic nie dodałam. Wybaczcie mi. ;c
Do dupy jest ten rozdział. Nie wiem czemu, ale znowu brak weny.
Jeżeli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach, proszę, żeby zostawił swój username z tt w komentarzu. :)
Chcę was również zaprosić na blog mojej przyjaciółki, który znajdziecie tutaj :3
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące opowiadania, zapraszam na mojego ask'a. ;]
Jeszce raz bardzo przepraszam i liczę na szczerą opinię.
Kocham was. xx @luv_myy_harreh
Pierwsza? shdahsd *_*
OdpowiedzUsuńRozdział jest naprawdę niesamowity.
Taki długiii...
A ta końcowa scena zwaliła mnie z nóg. Hahahhahaha. ^^
Szkoda, że doszłam do końca rozdziału ;c
Mogłabym to czytać i czytać bez końca.
I KOMENTUJCIE DO CHOLERY, BO JEST CO!!!!!!!!!
@dreamingunivers
Nareszcie jestem. Rozdział ma coś w sobie. Wciągał mnie i poczułam rozczarowanie na koniec, bo się skończył. Cholernie podoba mi się jak opisujesz świat w okół bohaterów. Robisz to strasznie intrygująco.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
@Real_Paradiise x
Co ty pieprzysz?! XD Rozdział jest zajebisty, jeden z najlepszych *o* Nie wiem, jak inni, ale ja wybaczam ;D Rozumiem brak weny itd, ale w tym rozdziale tego w ogóle nie widzę <3 Mimo to, życzę weny i czekam na next xx
OdpowiedzUsuń@luv_my_jade
uioygfgvhbnjio9pokjm zajebiste! <3 i czemu z Zayna taką świnie zrobiłaś ? :c mój Zayn jest przecież taki kochany ;3 ale jak on mógł Tori nazwać dziwką? :CC
OdpowiedzUsuńno dobra ale ogólnie rozdział jest zajebisty więc czekam na next <3 pisz szybko! :*
@luv_my_zayn
To jest takie urocze, bo znając się tak krótko, a już się kochają... :) A ten fragment ~ -Co to za dziwka? - spytał mnie, powodując mój wewnętrzny wybuch. Miałam ochotę na niego skoczyć i rozwalić tę śliczną buźkę.
OdpowiedzUsuń-To.moja.siostra.- wysyczałam, zaciskając pięści. Styles walnął mulata w ramię, a tamten podrapał się po karku.
-Yy.. um.. no to ten.. cześć. - palnął z bladym uśmiechem.
-Nie pomagasz sobie, Malik. - warknęłam, czując nagły przypływ adrenaliny. Nialler wybuchnął śmiechem. Serio? Co ja takiego powiedziałam? Popatrzyłam na niego wymownie. Nadal byłam wkurwiona.
-Sorry.. - mruknął zmieszany. Musiałam wyglądać groźnie. Zaśmiałam się szyderczo w myślach. ~ bo było szczere ze strony Zayna. Czekam na next :)) xx
same-kompleksy.blogspot.com
JA PIEDDOLE, JAKI ZAJEBISTY.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze rozdział wyjebany w kosmos, a nie tak jak napisałaś "do dupy", serio świetny jest skarbie :)
Po drugie to jej siostra :o nie spodziewałam się, ale dzięki temu będzie jeszcze ciekawiej :]
Po trzecie: Zayn palant, niech spieprza.
Po czwarte, bardzo podobało mi się jak opisalas to kiedy najpierw całowali się u niej, a potem na końcu tą akcję z Liam"em *.*
I ostatnie co chce powiedzieć to to że rozwalil mnie na końcu tekst Harry"ego : "Będziecie się ruchać potem" hahahaha mistrzostwo xD
Czekam na następny rozdział i zapraszam serdecznie do mnie :3 / @Dupa_Horanaa
Rozdział jest do dupy? Do dupy?
OdpowiedzUsuńDrugie największe kłamstwo jakie słyszałam. (pamiętasz cegłę i drzewo? hah)
ZAJEBISTY
Poprostu ja nie potrafię oddychać z emocji jak to czytam.Tak pięknie wszystko opisujesz,dbasz o najmniajszy szczegół.Poprostu iqwidjqwdqjxhsudywu nie wiem jak mam to opisać.Za dużo zajebistości na raz o.o W niektórych momentach dostaje napady śmiechu,ale to chyba zamierzony efekt? :)
Dawaj kolejny,nie zawieszaj go proszę,tak bardzo,bardzo,bardzo ładnie proszę ;-; Skończyłaś w takim dramatyczno/bekowym/zagadkowym momencie i teraz część mojego życia wypełniła pustka na skutek oczekiwania ;-;
proszę ;-;
@ellen_my_queen
Beznadziejny? Brak weny? Hahahah świetny! :*
OdpowiedzUsuńNo i co ja mogę powiedzieć... Do dupy?! Ja ci tu zaraz dam do dupy! xD Rozdział jest boski! Bardzo mi się podoba :D Super się czytało i w ogóle... Genialnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńA te sceny namiętności między Liamem a Rose... Mmm... Normalnie się rozpłynęłam *.*
A Zay to normalnie... Faktycznie sb nie pomógł xD
I ta końcówka w wykonaniu Hazzy. Hahahahaha xD Rozwaliło mnie to xD
Zaraz sie zabieram za czytanie poprzednich rozdziałów, bo już wiem ,że nie mogę niczego ominąć :D
A no i miałam skomentować twój rozdział wczoraj, no ale niestety zbrakło mi czasu. Mam tylko nadzieję, że się nie obrazisz za to, że skomentowałam go z jedno dniowym opóźnieniem xD
No ale dobra. Jeszcze raz ci powiem, że piszesz przecudownie, a rozdział jest boski! :D
Czekam już nn rozdział :*
Weny życzę <3
Buziaki :*
Marta xx
onewayoranother-one-direction.blogspot.com