środa, 2 października 2013

6.

Biegłam, jak głupia. Bałam się. Cholernie się bałam, że znów któryś z nich stanie mi na drodze. Mam tego dość. Dlaczego ja musiałam wplątać się w to gówno?! Ugh... dlaczego to nie mogła być jakaś inna dziewczyna? A dlatego, że to właśnie ja mam tego cholernego pecha...
Kiedy już znalazłam się w pokoju mojej przyjaciółki, odetchnęłam z ulgą. Opadłam na łóżko.
-Co jest? - spytała, przyglądając mi się uważnie.
-Byłam dziś u niego... i miło nie było. - wymamrotałam.
-Ale jak to? Zrobił ci coś?! - spanikowała. Machnęłam ręką i zdjęłam kurtkę.
-Nie, ale przyszła jakaś... - zastanawiałam się, pstrykając palcami. -Alex! - oświeciło mnie.
-I co z nią? - spytała, patrząc na mnie, jak na idiotkę.
-To jego panienka do łóżka. - odparłam z niesmakiem. Ariana wytrzeszczyła oczy.
-Jebiesz! - krzyknęła i podniosła się z krzesła.
-Nie drzyj się. - uciszyłam ją. Z powrotem usiadła. -Nie, mówię całkiem poważnie. - odpowiedziałam na jej pierwsze pytanie.
-Kurwa. - mruknęła. Nastała chwila ciszy.
-Masz fajki? - wypaliłam bez przemyślenia tego. Podniosła wzrok i jej buzia delikatnie się otworzyła. Policzkowałam się w myślach.
-Um.,. no mam, a co? - spytała. Matko...
-Daj mi. - to brzmiało bardziej jak rozkaz, ale co tam. Wstała ze swojego miejsca i wyjęła paczkę papierosów z "kryjówki". Jednego dała mi, a drugiego zabrała dla siebie. Wyglądała na bardzo zdziwioną.
-No co? - spytałam. -Jeszcze miesiąc i będę miała te pieprzone 18 lat. - powiedziałam zirytowana.
-No tak, ale to nie powód, żebyś zaczynała z ty gównem, mała. - zdenerwowała się. Wywróciłam oczami.
-Sama to robisz! - warknęłam, a ona odpuściła. - Muszę, po prostu... muszę. - wymamrotałam i wyszłam na balkon. Wzięłam głęboki wdech. Wsadziłam papierosa do ust, po czym szybko go odpaliłam. Ari patrzyła na mnie z podziwem. Zaciągnęłam się ostrożnie, co wywołało u mnie atak kaszlu. Odetchnęłam i spróbowałam jeszcze raz. Szło mi coraz lepiej.
-Czyli jednak nie jesteś grzeczną dziewczynką. - palnęła Ariana, a ja wybuchłam śmiechem. Skinęłam głową i wyrzuciłam niedopałek. Fuu, ohydny smak.
-Dzięki. - mruknęłam. Zrobiłam jeden krok i straciłam równowagę. Cholera, ale to szybko działa.
-Więcej nie palisz. - warknęła moja przyjaciółka. Podniosła mnie i wprowadziła do pokoju. Kiedy tylko usadziła mnie na łóżku, zadzwonił jej telefon.
-Halo? - odebrała i zamarła. -Tak, jest... - powiedziała i popatrzyła na mnie ze strachem w oczach. -Ale... ja... to chyba... dobra. - rzuciła zrezygnowana. -Cześć. - rozłączyła się. Usiadła obok mnie i ja już wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Wszystko okay? - spytałam. Podniosła wzrok.
-Liam tu jedzie. - szepnęła. Kurwa!
-Co, do chuja?! - krzyknęłam i nie przejmując się zawrotami głowy, stanęłam na nogi. Zachwiałam się lekko, ale zaraz odzyskałam równowagę. -Po co?! - wydzierałam się spanikowana. Moje ciało ogarnął strach.
-Dowiedział się, że gadałaś z Zaynem i jest, delikatnie mówiąc, wkurwiony. - mówiła szybko, ale ja doskonale ją zrozumiałam. Zaczęłam chodzić po pokoju, kombinując, jak uciec.
-Wyjdę przez okno! - palnęłam i skierowałam się w danym kierunku.
-To nie ma sensu. Oni już tu są. - mruknęła. Kurwa, kurwa, kurwa!
-Czego on chce?! - pytałam samą siebie. Telefon znów zaczął dzwonić.
-No? - odebrała z niepokojem. -Ale Niall.. kurwa, nie!... - i się rozłączyła.. albo on to zrobił. Nie wiem!
-Co? - spytałam, oddychając szybko.
-Idzie tu. - powiedziała. Stanęłam, jak wryta. Po chwili drzwi otworzył się w kurewską siłą, a w nich stał zdyszany i zdenerwowany Liam.
-Idziesz ze mną. - syknął, łapiąc mnie za łokieć i ciągnąc w stronę drzwi. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Oddech stał się płytki. Obraz zaczął się rozmywać. Potem pamiętam już tylko ciemność. Chyba zemdlałam...

*Liam*

Ułożyłem Nel wygodnie w moim łóżku. Zdjąłem jej spodnie i koszulkę, co wywołało u mnie małe podniecenie. No kurwa, zajebiste ma ciało.
Wyszukałem jakiejś swojej koszuli i założyłem jej ją niechętnie. Tak, byłem wkurwiony, ale sadystą nie jestem.
Opatuliłem ją kołdrą i przez chwilę na nią patrzyłem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Była taka piękna...
Policzkując się w myślach, opuściłem pokój, kierując się do kuchni. Chwyciłem jedno piwo i wtedy do pomieszczenia wszedł Malik.
-Co z nią? - spytał, jak gdyby nigdy nic. Zacisnąłem mocno szczękę.
-Odpierdol.się.od.niej. - powiedziałem, cedząc każde słowo. Uśmiechnął się szyderczo.
-Liam, nie denerwuj się. Chcę ją tylko przelecieć. - rzucił, wyraźnie z siebie zadowolony. Przesadził.
-Powiedziałem coś, kurwa. - warknąłem i wymierzyłem mu cios w brzuch. Zgiął się w pół.
-Ja pierdole! O co ci chodzi, Payne?! Na żartach się nie znasz?! - mamrotał, zwijając się z bólu.
-Nie waż się jej tknąć. - ostrzegłem go i wyszedłem. W salonie siedział Lou i Niall.
-Gdzie Harry? - spytałem na wejściu.
-Pewnie poszedł na dziwki. - palnął Lou, a ja zacząłem się rechotać.
-Taa, to całkiem możliwe. - rzuciłem i usiadłem na kanapie.
-Mamy zamówienie na jutro. Dość spory towar i niezła sumka. - oznajmił Horan. Uśmiechnąłem się.
-Co dokładnie mam dostarczyć? - spytałem i wziąłem spory łyk złotawej cieczy.
-Amfetamina, kokaina i heroina. - powiedział. -To co zawsze. - wzruszyła ramionami.
-Szykuje się wypłata! - klasnął w dłonie Tomlinson. Zerknąłem w prawo i zobaczyłem Channel. Blondynka natychmiast popędziła na górę.
-Kurwa. - syknąłem i ruszyłem za nią. Kiedy tylko przekroczyłem próg pokoju, zobaczyłem, że jej nie ma. Spanikowałem. Okno było szczelnie zamknięte. -Channel? - odezwałem się. Nic. Podszedłem do drzwi łazienki i nacisnąłem klamkę. -Otwórz. - warknąłem. Nadal nic. -Nel, otwórz, kurwa, te drzwi! - tym razem krzyknąłem. Dziewczyna najwyraźniej się wystraszyła, bo wykonała mój rozkaz. Teraz stała przede mną w samej koszuli. Była taka delikatna.. krucha.. Zamknij się - karciłem się w myślach. -Długo tam stałaś? - spytałem, ciężko oddychając. Miała spuszczoną głowę, a jej blond fale, kaskadami opadały na jej twarz, zakrywając ją.
-Ja... um... -jąkała się. Chwyciłem jej podbródek, zmuszając, by na mnie spojrzała. –T-tak.. - szepnęła. Westchnąłem i chwyciłem jej dłoń.
-Co słyszałaś? - zadałem kolejne pytanie. Mogę przysiąc, że w tamtym momencie czułem, jak trzęsie się ze strachu.
-D-dużo.. - odparła cicho. Spiąłem się i pociągnąłem ją w stronę łóżka. –M-możesz mi to wy-wytłumaczyć? - wydukała niepewnie. Popatrzyłem na nią, a ona się skuliła. –P-proszę, nie bij m-mnie... - wymamrotała. Zamarłem. Co?!
-Nie miałem takiego zamiaru. Nie mógłbym podnieść na ciebie ręki. - powiedziałem zgodnie z prawdą. Usiadłem na łóżku, a ona obok mnie.
-Powiesz mi? - dociekała. Odetchnąłem ciężko.
-Handluję narkotykami. - wypaliłem. Otworzyła szeroko usta, co mnie rozbawiło.
-A-a bierzesz? - kolejne pytanie. Głośno wypuściłem powietrze z płuc.
-Nie. - odparłem krótko. Patrzyłem na nią i nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była kurewsko pociągająca.
-A... - zaczęła, ale zamknąłem jej usta w czułym pocałunku. Matko.. jakie ona ma usta. Na początku się opierała, ale kiedy przejechałem językiem po jej dolnej wardze, uległa. Wpuściła mnie do środka i już po chwili toczyła się zacięta walka. Całowała mnie ostrożnie i namiętnie. Wplotła palce w moje włosy, na co mruknąłem cicho. Przejąłem kontrolę.
-Wszystko w swoim czasie, Skarbie. - powiedziałem, kiedy się od niej odkleiłem. Jej policzki oblały się rumieńcem. Szeroko się uśmiechnąłem.
-Ale... - zaczęła, a ja spiorunowałem ją wzrokiem. -Przepraszam. - mruknęła i spuściła głowę. –Liam? - zaczęła niepewnie.
-Tak? - zachęciłem ją, by kontynuowała.
-Mogę wrócić do domu? - spytała, bawiąc się nerwowo swoimi palcami.
-Nie. - zaprzeczyłem natychmiastowo.
-Dlaczego? - dociekała i podniosła nerwowo wzrok.
-Za dużo wiesz. - odparłem. Popatrzyła na mnie skonsternowana. Otworzyła buzię, żeby coś powiedzieć, ale nic się z niej nie wydostało. -Grzeczna dziewczynka. Zostajesz tu na noc, a potem coś wymyślimy. - oznajmiłem.
-Ja chcę iść do domu! - podniosła głos. Ugh...
-Nie. - syknąłem. Jeszcze chwila i wybuchnę, przysięgam.
-Dlaczego się ode mnie nie odczepisz?! - krzyknęła. Była na granicy płaczu.
-Bo, kurwa, nie mogę! - warknąłem. Stanęła na nogi.
-Wypuść.mnie.stąd. - wysyczała jadowicie.
-Nagle jesteś taka odważna? - zakpiłem. -Uspokój się i siądź spokojnie, dobrze ci radzę. - powstrzymywałem się od obelg.
-Przecież nic nikomu nie powiem! - krzyknęła, wyrzucając ręce w powietrze.
-Nie mam pewności. - powiedziałem. -Śpij. - mruknąłem i podszedłem do drzwi.
-Nie. - warknęła. Odwróciłem się. Koniec z tym.
-Channel, kurwa mać! - syknąłem i pchnąłem ją do przodu, przez co upadła na podłogę.
-Mam cię dość! - krzyknęła, podnosząc się. -Daj mi święty spokój! Nie chcę cię znać! - wrzeszczała, jak głupia.
-Już ci powiedziałem, że cię zdobędę, więc się uspokój. - wysyczałem.
-Nigdy nie będę twoja.. NIGDY! -krzyknęła ostatni raz, po czym usiadła na łóżku i zaczęła płakać. Wyszedłem z sypialni, trzaskając drzwiami.

*Channel*

Mam dość! Nie chcę tego. Nie chcę jego. Chcę mieć z powrotem spokojne życie. Dlaczego mnie musiało się to przytrafić? Dlaczego?!

Leżałam na tym przeklętym łóżku i miałam ochotę stąd uciec. Już kierowałam się w stronę okna, kiedy zobaczyłam moje ciuchy na fotelu.
-Ha, czyli nie jest aż taki mądry. - mruknęłam do siebie zadowolona. –Kurwa. - syknęłam, przeszukując kieszenie spodni. -Ja pierdole, zabrał mi moją komórkę. - powstrzymywałam się od krzyku. Zrezygnowana, z powrotem opadłam na łóżko i ułożyłam się wygodnie. Nie wiem ile leżałam, ale w końcu odpłynęłam.

Obudził mnie huk. Głośny huk. Nie wiedząc, co się dzieje, wyplątałam się z prześcieradeł i ostrożnie wyjrzałam na korytarz.
-Ach, to ty. - powiedziała, wyraźnie rozbawiona Alex.
-Yy... ja? - spytałam, nie wiedząc za bardzo o co chodzi.
-A kto? Chyba nie ja. - zakpiła. -Odebrałaś mi Liama. - zbliżała się do mnie blisko. Niebezpiecznie blisko.
-Ja nikogo ci nie odebrałam. - zaprzeczyłam. -On sam od ciebie najwidoczniej odszedł. -stwierdziłam.
-Zamknij się, kurwa. - syknęła. -Pożałujesz, że się tutaj pojawiłaś. - zaśmiała się szyderczo i z kieszeni spodni wyjęła scyzoryk. Zamarłam.
-C-c.. - nie mogłam się wysłowić.

-Zabiję cię, dziwko. - wysyczała i przyparła mnie do ściany. Nie mogłam nic zrobić. Zostało mi tylko czekać na śmierć.


-----------------------------------------------------------------------------------

T A D A M!
Jest sześć! :)
Tak w ogóle to strasznie Was przeprasza za opóźnienia. :(
Wena powróciła i mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba. ;3

Chciałam Was serdecznie zaprosić na bloga mojej przyjaciółki, którego znajdziecie TUTAJ :) dopiero zaczyna, więc proszę o komentowanie, jeśli się spodoba.

No to chyba tyle.
Kocham Was. xx @luv_myy_harreh

7 komentarzy:

  1. No i mamy 6 no i ja znów się jaram! Po twoich rozdziałach mam dziwne Liam's feeling <3 nie ogarniam tego, ale chyba nie bd nawet próbować. Uwielbiam tą historie <33 i czekam na następny! :*
    @Real_Paradiise x

    PS. Ten blog twojej przyjaciółki to mi się kurde skądś kojarzy xd hahah

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra! Zupełnie się różni od innych. Ciekawe co dalej :D czekam na next! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham kocham kocham to! <33 i dzięki ci wielkie że mi bloga poleciłaś, kocham cię <3 i czekam na następne oczywiście, dodawaj szybko ! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. O Matko...Takie emocje.
    Zajebisty rozdział,tylko smutno,że skończyłaś w takim momencie ;(
    Czekam na kolejnyyyy <3
    @I_hate_life15

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ja mam Ci napisać? Że jest świetny rozdział? Że jest idealny czy jakiś tam...? Mogłabym tak zrobić, ale tak nie zrobię, ponieważ byłoby to kłamstwo... Ponieważ wszystkie te słowa są za słabe, żeby naprawdę stwierdzić, jak bardzo ten rozdział jest zajebisty! Nawet to jest za mało! Niby typowy fanfiction, ale jednak jest tu coś specjalnego, coś co go wyróżnia :) Czekam na next xx
    @luv_my_jade

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co napisać. Brak pomysłów. ZAJEBISTE! @dreamingunivers

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow!
    Dobra, końcówka powala, ale zacznę od początku.

    Normalnie wszystkie moje mięśnie się spięły, kiedy dowiedziałam się, że Liam jedzie do Ari po Rose. To było straszne. Jak w jakimś kryminale. Czytałam z otwartą buzią. Serio xd

    Handlarze narkotyków, no, mogłam się tego po nich spodziewać, ale że chcą ją więzić w swoim domu to już nie halo. Ale myślę, że Liamowi na tym najbardziej zależy. Wyraźnie ma jakieś plany co do dziewczyny i to nie byle jakie.
    Zayna tekst "Liam, nie denerwuj się. Chcę ją tylko przelecieć." hahaha mega xd

    No, ale koniec. Ta Alex. Jeju, boję się o Rose. Liam bohaterze. Uratuj ją!

    @OhhhMyNiall

    OdpowiedzUsuń