Zamieszkałam z chłopakami. Z początku nie było łatwo, ale w końcu się udało.
Właśnie schodziłam na kolację, kiedy usłyszałam rozmowę dochodzącą z salonu. Usiadłam na schodkach, wytężając słuch.
-Tyle, na ile się umawialiśmy. - rozpoznałam głos Liam'a. Nachyliłam się lekko, widząc, jak mój chłopak przekazuje drugiemu, nieznanemu mi gościowi, torebeczki z białym proszkiem. Zakryłam usta dłonią, żeby nie pisnąć. Kurwa mać, co to jest?!
-Mało. - niski ton wywołał dreszcze na moim ciele.
-Potrzebowałeś tyle, więc tyle dostajesz. - wypalił Li. Mężczyzna zaśmiał się złowieszczo.
-Payne, mówiłem o kilkudziesięciu dawkach. - prawie syknął. Liam przewrócił głowę w bok, a ja szybko się przesunęłam. Modliłam się w duchu, żeby mnie nie zauważył.
-Kurwa, a ile tu tego jest? Starczy, żeby cała twoja banda się zaćpała. - odpowiedział mu.
-Skończ pierdolić. Masz więcej, to dawaj od razu. - warknął. Usłyszałam mamrotanie mojego chłopaka, a potem jego ciche kroki. Spanikowałam i z powrotem wybiegłam do pokoju, gdzie od razu usiadłam na łóżku, udając, że bardzo interesuje mnie to, co akurat leciało w telewizji.
Liam wkroczył do sypialni chwilę później i od razu skierował się do garderoby. Jako, że miał ją pojemną, wszedł do niej, znikając mi z oczu. Wrócił kilka sekund później, chowając coś do kieszeni spodni.
-Nie schodź na dół, póki po ciebie nie przyjdę. - rozkazał, a ja skinęłam głową. Opuścił pokój, trzaskając drzwiami.
Zagryzłam wargę, podnosząc się z łóżka. Wahałam się, czy iść do garderoby, czy zostać na miejscu. Jeżeli Liam mnie nakryje, mogę mieć kłopoty, ale w końcu, raz się żyje, tak?
Nie czekając dłużej, weszłam do wielkiej szafy. Na początku, w oczy rzuciła mi się ściana, w której znajdowało się coś, co podobne było do sejfu. Jak się później okazało, trafiłam w dziesiątkę.
-Jasna cholera. - zaklęłam, biorąc do ręki jedną z paczuszek, która była wypełniona białym proszkiem. W kolejnych znajdywały się różnorakie tabletki, czy skręty. Co to miało znaczyć? Owszem, wiedziałam, że oni się tym zajmują, ale żeby przetrzymywać to w domu i to w takich ilościach? To jakiś absurd.
Postanowiłam na razie nie przyznawać mu się do tego, że to znalazłam. Co ja gadam? Oczywiście, że mu nie powiem.
-Co ty tu, kurwa, robisz? - jasna cholera. Torebeczka znajdująca się w moich palcach wysunęła się z nich, kiedy oddech uwiązł mi w gardle. Ton głosu Liam'a sprawił, że miałam ochotę uciekać.
Odwróciłam się niepewnie, wychodząc na spotkanie z przenikliwymi, brązowymi tęczówkami. Otwarłam usta, by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęłam. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. -Po co, do kurwy nędzy, tu wchodziłaś? - syknął, rozsyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
-Chciałam tylko... - zatrzymałam się widząc wzrastającą w nim irytację.
-Nie obchodzi mnie, co chciałaś! - wrzasnął, a ja zamarłam. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie znałam go od tej strony. -Po jakiego chuja wtykasz nos w nie swoje sprawy?! - dodał, wyrzucając ręce w powietrze.
-Nie krzycz na mnie! - wypaliłam, czując przypływ odwagi, czego zaraz pożałowałam. Liam pokonał dzielący nas dystans i przywarł całym swoim ciałem do mojego.
-Zmień ton. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. -Nie interesuj się tym, czym nie musisz, jasne? - spytał trochę lżej, mimo to nadal był mega wkurwiony. Miałam ochotę w tamtym momencie dać mu w twarz, ale się powstrzymałam.
-Oczywiście. - syknęłam kpiąco. Podniósł dłoń i byłam pewna, że mnie uderzy, ale nie zrobił tego. Zacisnął ją w pięść, odsuwając się ode mnie, po czym walnął z całej siły w szafkę, na której były ubrania.
-Nie masz prawa tu wchodzić, rozumiesz? - spytał, nawet na mnie nie patrząc. Jego mięśnie były widocznie napięte.
-Też tutaj mieszkam. - odezwałam się słabym głosem. Odwrócił się natychmiast, sprawiając, że na chwile przestałam oddychać.
-Ale to nie znaczy, że musisz mieć dostęp do wszystkiego. - mówił powoli, starając się nad sobą panować. Nie bardzo mu to wychodziło.
-Nie powinieneś tego przede mną ukrywać. - szepnęłam. Wypuścił powietrze z płuc ze świstem i zamknął na chwilę oczy.
-Chanel, przestań. Wiesz dobrze, że nie możesz o wszystkim wiedzieć. - przejechał dłonią po twarzy. Przełknęłam ślinę, ocierając mokre policzki.
-Nie chcę, żebyś mnie okłamywał. - mówiłam cicho, ale wystarczająco głośno, by mnie usłyszał.
-Nie okłamuję cię. Po prostu musisz liczyć się z tym, że nie zawsze będę cię we wszystko wtajemniczał. - odparł, patrząc na mnie. Jego oczy powróciły do dawnego koloru. Piękny brąz, który tak bardzo kochałam.
-Nie chcę tak. - mruknęłam. Wziął głęboki wdech.
-Przestań. - syknął. Och, znowu zmiana nastroju. Moja dolna warga zaczęła niebezpiecznie drżeć. Westchnęłam i próbowałam opanować płacz. Przeszłam koło niego, wracając do pokoju. -Gdzie się wybierasz? - spytał ostro. Zabrałam kurtkę i owinęłam szalik wokół szyi.
-Na spacer. Nie wiem, kiedy wrócę. - odparłam wymijająco i czym prędzej wyszłam na korytarz. Ku mojemu zdziwieniu, nie szedł za mną. Usłyszałam tylko, jak przeklina, a później głośny trzask.
Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i szybko zbiegłam po schodach, by zaraz po tym wpaść na coś twardego.
-Woah, co jest? - Irlandzki akcent dotarł do moich uszu. -Chanel? -Niall patrzył na mnie, a ja zalewałam się coraz większymi łzami.
-Nic.. ja.. - jąkałam się. Pokręciłam głową, odsuwając się od niego i wybiegłam z domu. Nie obchodziło mnie to, że pada śnieg i jest kilka stopni poniżej zera. W tym momencie nie było to istotne. Biegłam ile sił w nogach. Londyńskie ulice wciąż były zatłoczone. Przepychałam się między ludźmi, a później słyszałam kilka wyzwisk w moim kierunku. Kiedy tylko kogoś potrąciłam, mamrotałam szybkie "przepraszam" i szłam dalej.
Zatrzymałam się dopiero w parku. Usiadłam na jednej z ławek i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiem, dlaczego tak bardzo się rozpłakałam. Możliwe, że przez wybuch Liam'a, albo przez to, że mnie okłamywał. Nie wiem. Niczego już nie wiem.
Odwróciłam się niepewnie, wychodząc na spotkanie z przenikliwymi, brązowymi tęczówkami. Otwarłam usta, by coś powiedzieć, ale zaraz je zamknęłam. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. -Po co, do kurwy nędzy, tu wchodziłaś? - syknął, rozsyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa.
-Chciałam tylko... - zatrzymałam się widząc wzrastającą w nim irytację.
-Nie obchodzi mnie, co chciałaś! - wrzasnął, a ja zamarłam. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Nie znałam go od tej strony. -Po jakiego chuja wtykasz nos w nie swoje sprawy?! - dodał, wyrzucając ręce w powietrze.
-Nie krzycz na mnie! - wypaliłam, czując przypływ odwagi, czego zaraz pożałowałam. Liam pokonał dzielący nas dystans i przywarł całym swoim ciałem do mojego.
-Zmień ton. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. -Nie interesuj się tym, czym nie musisz, jasne? - spytał trochę lżej, mimo to nadal był mega wkurwiony. Miałam ochotę w tamtym momencie dać mu w twarz, ale się powstrzymałam.
-Oczywiście. - syknęłam kpiąco. Podniósł dłoń i byłam pewna, że mnie uderzy, ale nie zrobił tego. Zacisnął ją w pięść, odsuwając się ode mnie, po czym walnął z całej siły w szafkę, na której były ubrania.
-Nie masz prawa tu wchodzić, rozumiesz? - spytał, nawet na mnie nie patrząc. Jego mięśnie były widocznie napięte.
-Też tutaj mieszkam. - odezwałam się słabym głosem. Odwrócił się natychmiast, sprawiając, że na chwile przestałam oddychać.
-Ale to nie znaczy, że musisz mieć dostęp do wszystkiego. - mówił powoli, starając się nad sobą panować. Nie bardzo mu to wychodziło.
-Nie powinieneś tego przede mną ukrywać. - szepnęłam. Wypuścił powietrze z płuc ze świstem i zamknął na chwilę oczy.
-Chanel, przestań. Wiesz dobrze, że nie możesz o wszystkim wiedzieć. - przejechał dłonią po twarzy. Przełknęłam ślinę, ocierając mokre policzki.
-Nie chcę, żebyś mnie okłamywał. - mówiłam cicho, ale wystarczająco głośno, by mnie usłyszał.
-Nie okłamuję cię. Po prostu musisz liczyć się z tym, że nie zawsze będę cię we wszystko wtajemniczał. - odparł, patrząc na mnie. Jego oczy powróciły do dawnego koloru. Piękny brąz, który tak bardzo kochałam.
-Nie chcę tak. - mruknęłam. Wziął głęboki wdech.
-Przestań. - syknął. Och, znowu zmiana nastroju. Moja dolna warga zaczęła niebezpiecznie drżeć. Westchnęłam i próbowałam opanować płacz. Przeszłam koło niego, wracając do pokoju. -Gdzie się wybierasz? - spytał ostro. Zabrałam kurtkę i owinęłam szalik wokół szyi.
-Na spacer. Nie wiem, kiedy wrócę. - odparłam wymijająco i czym prędzej wyszłam na korytarz. Ku mojemu zdziwieniu, nie szedł za mną. Usłyszałam tylko, jak przeklina, a później głośny trzask.
Nie wytrzymałam. Rozpłakałam się i szybko zbiegłam po schodach, by zaraz po tym wpaść na coś twardego.
-Woah, co jest? - Irlandzki akcent dotarł do moich uszu. -Chanel? -Niall patrzył na mnie, a ja zalewałam się coraz większymi łzami.
-Nic.. ja.. - jąkałam się. Pokręciłam głową, odsuwając się od niego i wybiegłam z domu. Nie obchodziło mnie to, że pada śnieg i jest kilka stopni poniżej zera. W tym momencie nie było to istotne. Biegłam ile sił w nogach. Londyńskie ulice wciąż były zatłoczone. Przepychałam się między ludźmi, a później słyszałam kilka wyzwisk w moim kierunku. Kiedy tylko kogoś potrąciłam, mamrotałam szybkie "przepraszam" i szłam dalej.
Zatrzymałam się dopiero w parku. Usiadłam na jednej z ławek i schowałam twarz w dłoniach. Nie wiem, dlaczego tak bardzo się rozpłakałam. Możliwe, że przez wybuch Liam'a, albo przez to, że mnie okłamywał. Nie wiem. Niczego już nie wiem.
*Narrator*
Minęła druga godzina, a Chanel nadal nie było. Liam krążył po pokoju w tę i z powrotem, przeklinając się w duchu. Bał się, że coś jej się stało. Nie wiedział, gdzie poszła, z kim była. A najgorsze było to, że to przez niego wyszła. Przez jego pierdolone nerwy i cholerny egoizm.
-Kurwa, gdzie ona jest? - pytał sam siebie. Nie wytrzymał i wyszedł z pokoju, kierując się do salonu, z którego dobiegały odgłosy rozmów.
-Coś ty zrobił? - wypalił Louis, kiedy ten wszedł do pomieszczenia.
-Poniosło mnie, okej? Wkurwiłem się, bo znalazła narkotyki. - odparował. Szatyn jęknął sfrustrowany i przejechał dłonią po twarzy.
-Chyba nie będziemy tu tak siedzieć, nie? - odezwał się Irlandczyk, wstając z fotela. -Nie wyglądała za ciekawie, kiedy wychodziła. - dodał, kierując się do przedpokoju.
-Wjebałeś się, stary. - stwierdził Zayn, po czym szybko zarzucił na siebie kurtkę i wyszedł z domu, kierując się w stronę parku. Reszta poszła w jego ślady.
W tym samym czasie, Chanel krążyła po uliczkach Hyde Park'u, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest śledzona. Brian szedł za nią krok w krok, od czasu, kiedy zobaczył ją przy głównym wejściu. W jego głowie od dawna był plan, który chciał wcielić w życie. Teraz wiedział, że mu się to uda.
Niczego nieświadoma dziewczyna stanęła przy fontannie, po to chwilę później usłyszeć ten przeklęty głos :
-Znowu się spotykamy. - głęboka chrypka sprawiła, że blondynka lekko podskoczyła. Oddech uwiązł jej w gardle, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że nie jest już sama.
-Czego chcesz? - spytała, siląc się na miły ton.
-Tego, co zawsze - ciebie. - odparł niskio, wywołując dreszcze na ciele dziewczyna. Mimo strachu, który czuła, postanowiła stanąć z nim twarzą w twarz. Odwróciła się, a przenikliwe, czekoladowe tęczówki mierzyły każdy jej najmniejszy ruch.
-Nigdy mnie nie dostaniesz. - syknęła. Brunet zaśmiał się szyderczo.
-Ja zawsze wygrywam. - szepnął, uśmiechając się kpiąco. Zrobił jeden krok w jej stronę, a ona instynktownie jeden w tył, po to, by za chwilę dobić plecami do czegoś twardego. -Och, Chanel, Skarbie, mówiłem, że tak będzie. Mogłaś być grzeczną dziewczynką i obeszło by się bez tej całej szopki. - mamrotał, jeżdżąc kciukiem po linii jej szczęki. Nogi Chanel były jak z waty. Nigdy wcześniej nie pomyślała, że chłopak, z którym była dwa lata, jest takim potworem.
-Ty to zniszczyłeś. - wypaliła, patrząc prosto w jego oczy. Brian zacisnął mocno szczękę, wbijając palce w biodro dziewczyny.
-Mogłaś dać mi to, czego chciałem, a wierz mi, że teraz nie stalibyśmy tutaj. - syknął. Dziewczyna przekręciła głowę w bok i dostrzegła coś, czego w tamtym momencie się nie spodziewała. Zayn wraz z Harry'm kroczyli w ich stronę, pokazując jej, że ma być cicho. Przełknęła swoją godność, powracając do twarzy swojego byłego chłopaka.
-Nie zawsze dostaje się to, czego się chce. - stwierdziła, uśmiechając się sztucznie.
-Zamknij się, albo... - zaczął, ale ktoś mu przerwał.
-Albo co? - spytał ostro Harry. Zielonooki stał za nim i był przygotowany na każdy jego ruch. Brian zaśmiał się ironicznie.
-Patrzcie, patrzcie.. - mruknął, odwracając się w stronę bruneta. -Kogo moje piękne oczy widzą? Harry, stary przyjacielu. - chłopak wykrzywił usta w uśmiechu, który nawet w najmniejszym stopniu nie był szczery.
-Odsuń się od niej. - lokowaty rozkazał twardo.
-Co mi zrobisz, jeśli nie wykonam twojego polecenia? - spytał, przyglądając mu się uważnie, spod pół przymrużonych powiek.
-On nic, ale ja mogę urwać ci jaja. - zza zakrętu wyłoniła się postać Liam'a. Chanel przyglądała się wszystkiemu, a jej obraz coraz bardziej się rozmazywał.
-Och, czyżby? - udał wystraszonego i zaraz tego pożałował. Harry zwinął dłoń w pięść i wymierzył cios w brzuch chłopaka, a tamten zwinął się w pół. Nie czekając dłużej, wymierzył łokciem w jego plecy i uderzył znowu. Brian opadł na biały puch, wypluwając krew.
-Teraz nie jesteś już taki cwany, prawda? - spytał Liam z ironicznym uśmiechem, a po chwili kopnął go w brzuch. Chanel osunęła się po konarze drzewa, patrząc na scenę, która rozgrywała się przed nią. Szloch wydobywał się z jej ust, kiedy jej chłopak zadawał kolejne ciosy.
-Przestań.. - szepnęła, lecz nikt jej nie usłyszał.
-Jeszcze raz się do niej zbliż. - warknął Li, kopiąc kolejny już raz.
-Przestań! - krzyk opuścił usta blondynki. Podniosła się z ziemi, stając na równe nogi. -Zabijesz go, Liam! Zayn, zrób coś! - błagała, kiedy ten stał i nie reagował.
-Chanel, należy mu się. - powiedział, wzruszając ramionami.
-Nie! - wrzasnęła, podbiegając do swojego chłopaka. -Zostaw! - owinęła ramiona wokół jego talii, powstrzymując jego dalsze ruchy. Przestał. Oddychał głęboko, ale przestał. -Wystarczy.. - dodała tylko, po czym mocniej wtuliła się w jego plecy.
-Ostrzegałem cię i robię to po raz ostatni. Jeszcze raz zobaczę cię w jej pobliżu... zapamiętasz mnie na zawsze. - wysyczał na koniec. Brian leżał pół przytomny, ale nie stracił do końca świadomości. Teraz wiedział, że nigdy jej nie odzyska. Choćby jak bardzo się starał, nigdy mu się to nie uda.
Liam odwrócił się w stronę Chanel, składając na jej czole czuły pocałunek.
-Chodźmy. - mruknął i nie czekając na nic, wziął ją na ręce, kierując się prosto do domu.
No dobra, koniec użalań.
Powiem Wam tylko tyle, że w drugiej części, której tytuł już mam, będzie wieeelka zamiana.
Opowiadanie zejdzie na trochę inne tory, ale mam nadzieję, że Was to nie zniechęci.
Cóż, to chyba tyle.
Liczę na szczere opinie.
I dziękuję, że wciąż tu ze mną jesteście.
Już nie długo będzie 8 tyś wyświetleń. ;o
Dziękuję. <3
Kocham Was. xx
@luv_myy_harreh
-Wjebałeś się, stary. - stwierdził Zayn, po czym szybko zarzucił na siebie kurtkę i wyszedł z domu, kierując się w stronę parku. Reszta poszła w jego ślady.
W tym samym czasie, Chanel krążyła po uliczkach Hyde Park'u, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest śledzona. Brian szedł za nią krok w krok, od czasu, kiedy zobaczył ją przy głównym wejściu. W jego głowie od dawna był plan, który chciał wcielić w życie. Teraz wiedział, że mu się to uda.
Niczego nieświadoma dziewczyna stanęła przy fontannie, po to chwilę później usłyszeć ten przeklęty głos :
-Znowu się spotykamy. - głęboka chrypka sprawiła, że blondynka lekko podskoczyła. Oddech uwiązł jej w gardle, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że nie jest już sama.
-Czego chcesz? - spytała, siląc się na miły ton.
-Tego, co zawsze - ciebie. - odparł niskio, wywołując dreszcze na ciele dziewczyna. Mimo strachu, który czuła, postanowiła stanąć z nim twarzą w twarz. Odwróciła się, a przenikliwe, czekoladowe tęczówki mierzyły każdy jej najmniejszy ruch.
-Nigdy mnie nie dostaniesz. - syknęła. Brunet zaśmiał się szyderczo.
-Ja zawsze wygrywam. - szepnął, uśmiechając się kpiąco. Zrobił jeden krok w jej stronę, a ona instynktownie jeden w tył, po to, by za chwilę dobić plecami do czegoś twardego. -Och, Chanel, Skarbie, mówiłem, że tak będzie. Mogłaś być grzeczną dziewczynką i obeszło by się bez tej całej szopki. - mamrotał, jeżdżąc kciukiem po linii jej szczęki. Nogi Chanel były jak z waty. Nigdy wcześniej nie pomyślała, że chłopak, z którym była dwa lata, jest takim potworem.
-Ty to zniszczyłeś. - wypaliła, patrząc prosto w jego oczy. Brian zacisnął mocno szczękę, wbijając palce w biodro dziewczyny.
-Mogłaś dać mi to, czego chciałem, a wierz mi, że teraz nie stalibyśmy tutaj. - syknął. Dziewczyna przekręciła głowę w bok i dostrzegła coś, czego w tamtym momencie się nie spodziewała. Zayn wraz z Harry'm kroczyli w ich stronę, pokazując jej, że ma być cicho. Przełknęła swoją godność, powracając do twarzy swojego byłego chłopaka.
-Nie zawsze dostaje się to, czego się chce. - stwierdziła, uśmiechając się sztucznie.
-Zamknij się, albo... - zaczął, ale ktoś mu przerwał.
-Albo co? - spytał ostro Harry. Zielonooki stał za nim i był przygotowany na każdy jego ruch. Brian zaśmiał się ironicznie.
-Patrzcie, patrzcie.. - mruknął, odwracając się w stronę bruneta. -Kogo moje piękne oczy widzą? Harry, stary przyjacielu. - chłopak wykrzywił usta w uśmiechu, który nawet w najmniejszym stopniu nie był szczery.
-Odsuń się od niej. - lokowaty rozkazał twardo.
-Co mi zrobisz, jeśli nie wykonam twojego polecenia? - spytał, przyglądając mu się uważnie, spod pół przymrużonych powiek.
-On nic, ale ja mogę urwać ci jaja. - zza zakrętu wyłoniła się postać Liam'a. Chanel przyglądała się wszystkiemu, a jej obraz coraz bardziej się rozmazywał.
-Och, czyżby? - udał wystraszonego i zaraz tego pożałował. Harry zwinął dłoń w pięść i wymierzył cios w brzuch chłopaka, a tamten zwinął się w pół. Nie czekając dłużej, wymierzył łokciem w jego plecy i uderzył znowu. Brian opadł na biały puch, wypluwając krew.
-Teraz nie jesteś już taki cwany, prawda? - spytał Liam z ironicznym uśmiechem, a po chwili kopnął go w brzuch. Chanel osunęła się po konarze drzewa, patrząc na scenę, która rozgrywała się przed nią. Szloch wydobywał się z jej ust, kiedy jej chłopak zadawał kolejne ciosy.
-Przestań.. - szepnęła, lecz nikt jej nie usłyszał.
-Jeszcze raz się do niej zbliż. - warknął Li, kopiąc kolejny już raz.
-Przestań! - krzyk opuścił usta blondynki. Podniosła się z ziemi, stając na równe nogi. -Zabijesz go, Liam! Zayn, zrób coś! - błagała, kiedy ten stał i nie reagował.
-Chanel, należy mu się. - powiedział, wzruszając ramionami.
-Nie! - wrzasnęła, podbiegając do swojego chłopaka. -Zostaw! - owinęła ramiona wokół jego talii, powstrzymując jego dalsze ruchy. Przestał. Oddychał głęboko, ale przestał. -Wystarczy.. - dodała tylko, po czym mocniej wtuliła się w jego plecy.
-Ostrzegałem cię i robię to po raz ostatni. Jeszcze raz zobaczę cię w jej pobliżu... zapamiętasz mnie na zawsze. - wysyczał na koniec. Brian leżał pół przytomny, ale nie stracił do końca świadomości. Teraz wiedział, że nigdy jej nie odzyska. Choćby jak bardzo się starał, nigdy mu się to nie uda.
Liam odwrócił się w stronę Chanel, składając na jej czole czuły pocałunek.
-Chodźmy. - mruknął i nie czekając na nic, wziął ją na ręce, kierując się prosto do domu.
---------------------------------------
Noo czeeść! :)
Powracam z rozdziałem szesnastym i szczerze?
Podoba mi się. ^^
A wy co myślicie?
Kurde, nie wiem, czy nie poplątałam tu niektórych rzeczy, ale jeśli tak, to baaaardzo Was za to przepraszam.
Jesteśmy coraz bliżej końca.
Postanowiłam, że będzie druga część.
I wiecie co?
Jest mi przykro, bo pod ostatni rozdziałem było 165 wyświetleń, a komentarzy 12.
Wiem, że może narzekam i przepraszam za to,
ale staram się, jak tylko mogę.
Wybaczcie, jeśli nie spełniam waszych oczekiwań.
Jeśli popełniam jakieś błędy, powiedzcie mi to, a postaram się poprawić, obiecuję.
No dobra, koniec użalań.
Powiem Wam tylko tyle, że w drugiej części, której tytuł już mam, będzie wieeelka zamiana.
Opowiadanie zejdzie na trochę inne tory, ale mam nadzieję, że Was to nie zniechęci.
Cóż, to chyba tyle.
Liczę na szczere opinie.
I dziękuję, że wciąż tu ze mną jesteście.
Już nie długo będzie 8 tyś wyświetleń. ;o
Dziękuję. <3
Kocham Was. xx
Dziewczyno zabijasz!
OdpowiedzUsuńajwdijredirsjfivrjdivoktdofjgbvigf ^^
wowowowwoow!
nie mogę się doczekać drugiej części
hyhyhyhyhyhyhy :)
rozdział świetny. jak zawsze.
@hazziuhl
Nareszcie! ^^ Mi też się bardzo podoba ten rozdział :D Jest taki fvbjhbgvfcdxfcgh *_* I Liam znowu taki bad boy, heheszky :3
OdpowiedzUsuńBędzie druga część, o WOOOOOW! Oczywiście będę czytać <3
Czekam na nestępny rozdział i życzę duuuuużo weny c: xx
@luv_my_jade
Jak zawsze wszystko opisane idealnie.
OdpowiedzUsuńTak bardzo zazdroszczę ci twojego talentu, tego jak dobierasz słowa.
Czytanie tego ff sprawia mi ogromną przyjemność, z zapałem chłonę kolejne słowa.
Ogromnie cieszę się, że powstanie druga część opowiadania :)
Jesteś niesamowita.
Życzę weny x
@ellen_my_queen
omfg jakie emocje *-* Liam bohater <3 kurcze, dobrze że ten idiota nic nie zrobił Chanel. jaki debil -,-
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział jak zawsze <3
kocham cie, życze weny, czekam na nexta <3
@luv_my_zayn
Kochana rozdzial jest swietny. Coraz bardziej mnie zaskakujesz. To juz drugi rozdzial dzis Twojej roboty a ja rozpywam sie od emocji, cos cudownego. Jedyne do czego bym sie przyczepila to fakt, ze z pierwszej osoby przeszlas w trzecią. Ale po zobaczeniu slowa narrator balam sie ze bedzie gorzej, ale wiesz co? Nie odczulam az takiego przeskoku jak sie spodziewalam. Czuje ze podjelas decyzje o narratorze by lepiej wszystko pokazac wiec cie rozumiem. Caly efekt mile mnie zaskoczyl ;) Jest naprawde swietnie ;)
OdpowiedzUsuńCo ti wyświetleń kochana to uwierz mi ze to normalne. Znam twoj bol. U mnie jednego dnia jest 500 wyświetleń a komentarzy pojawia sie 10... to smutne ale nic z tym nie zrobimy. Wazne ze sa ci stali czytelnicy który zawsze z nami beda. Trzymaj sie kochana xxx
@Real_Paradiise xx
Rozdział jest zajebisty.
OdpowiedzUsuńLiam taki ściekły był. Nie wiem czemu, ale mi się to podobało.
Biedna Chanel. Nie dość, że tyle przeszła to jeszcze kłopoty dochodzą, ale szczerze mówiąc podoba mi się to, bo opowiadanie jest ciekawsze.
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały oraz druga część będą tak samo dobre lub jeszcze lepsze.
Do kolejnego rozdziału :)
Ja pierdziele! Dziewczyno zabijasz normalnie! Boże święty ja nie wiem co mam napisać...! Po prostu słów mi brakuje! I nic nie poplątałaś. Jest ZAJEBIŚCIE! Serio ja myślałam, że Li ją uderzy. Kurcze takie dziwne wrażenie... Ale nie ukrywajmy. No trochę go poniosło xD I ten Brian... Kurwa mam go dosyć... -.- Denerwuje mnie ten człowiek :/ Ale reakcja Zayna jak Chanel prosiła żeby coś zrobił z Liamem bo ten by zabiła Briana mnie totalnie rozwaliła xD "Chanel, należy mu się." Hahaha xD No nie mogę. On zamiast pomóc i coś zrobić to tylko stał os się patrzał stwierdzając że tak musi być. Haha xD Ale to Zayn xD No ale dobrze że ostatecznie nic mu Liam nie zrobił... Chociaż nie. Mógł go zabić. Byłby przynajmniej już spokój :D
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział jest genialny! :D
Czekam już na kolejny :*
@its__Marta
Aaaaaaa ile się dzieje.
OdpowiedzUsuńLiam tak nie fair potraktował Chanel.
Ale się zrehabilitował.
Kocha ją i to najważniejsze.
Ale Hazz i reszta bandy jest najlepsza <3
Czekam na kolejny xx
@TheAsiaShow_xx
Omg omg *,* dlaczego urwałaś mi jak tak się wkręciłam? Nmg się doczekać nexta <3 dawaj szybko <3 pomysł z narratorem jest extra! <3 Super że bdz część druga! <3
OdpowiedzUsuń@juliagodlewska
Hej <3
OdpowiedzUsuńTak na wstępie. Na samym początku rozdziału jest muzyka, ale ja czytałam bez niej, bo nie przepadam za tą piosenką, ale tak uważam, że rozdział jest świetny !
Jak był ten moment co Liam powiedział "-Nie schodź na dół, póki po ciebie nie przyjdę. -" to myślałam, że się domyślił, że Chanel wszystko widziała, ale jedna nie jest taki bystry jak mi się zdawało. To posunięcie żeby zajrzeć do szafy było nieodpowiedzialne, ale wymagało też dużo odwagi, bo jednak chyba mało kto by się potem postawił takiemu Liamowi. ( chodzi mi w tym momencie o tym faceta ) Podczas kłótni było dużo 'jasna cholera' albo przynajmniej tak mi się wydawało co wywołało u mnie śmiech. Starałam się opanować, ale z reguły podczas jakiś poważnych momentów przychodzi taki niekątrolowany napad śmiechu który się objawia przez jakieś błachostki. Ale wracając do rozdziału to część pisana przez narratora podobała mi się najbardziej i była najdłuższa. Gdy Chanel chodziła w tym parku i pojawiło się, że ktoś ją śledzi to pomyślałam o tym kimś od narkotyków co się z Liamem spotkał, ale moje przypuszczenia były błędne. W każdym bądź razie Brian był dla mnie taką niespodzianką w tym rozdziale. Nie w pozytywnym sensie no ale był. To spotkanie dziewczyny i chłopka przypominało mi taką scenę, że ona bezbronna i bez szansy ucieczki, a on taki maczo i łuuu, że się go ludzie ludzie boją teraz dostanie to czego chce, ale rycerz Harry, Liam i reszta przybyli z pomocą biednej Chanel. Trochę to dziwnie brzmi co napisałam. No, ale dobrze Brianowi że tak go pobił, ale z drugiej strony gdyby nie dziewczyna Payne to byłoby po nim, przynajmniej tak mi się wydaje. Bardzo podziwiam tutaj Chanel ponieważ pokazuje jak silna jest i jak bardzo kocha Liama. Tak się zastanawiam jak można tak kogoś kochać.. Dobra nie będę tutaj pisać moich przemyśleń.
Podsumowując rozdział jest świetny <3 !
Aaa no i bardzo ważna sprawa.
Szkoda, że już zbliża się koniec, ale ta wiadomość o drugiej części vsjdhowhwjdiwbsjw *-* super ! Napisałaś, że będzie inna niż ta ( ja tak to zrozumiałam ) Jestem bardzo ciekawa jaka będzie i co będzie się w niej działo, ale dobra na razie mamy jeszcze tą część. <3
Czekam na kolejny rozdział <3 ! Oby się pojawił w nie dalekiej przyszłości :)
P.S. Miłego wieczoru ;*
@zozolonator xx
Cudowne <3<3 daj szybko next bo nie wytrzymam <3
OdpowiedzUsuńSuper <333
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam ci tu napisać :/
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam x
@JuliaKlove1D
Zajebiste! Harry chyba coś czuje do Chanel, ale może to tylko moje przeczucia. Liam jest taki aodhwdh kiedy broni swojej dziewczyny. Czekam na następny rozdział / @narry_akamylife
OdpowiedzUsuń